Perz żyć chce też

Joanna Papuzińska

Perz

Już mnie wyrwali, wykopali
wszystką ziemię ze mnie wytrzepali
ułożyli ciało w słońcu, żeby wyschło.
Dobrze mi jest. Nie cierpię.
Uchodzi ze mnie wilgoć jak krew.
Z jasności w ciemność
i z ciemności w jasność
łagodnym kołysaniem.
I tylko powoli
od spodu
w ziemię wkręcam
te kłącza
doprawdy niechcący.

„Perz” to bardzo stare słowo. „Słownik etymologiczny języka polskiego” Aleksandra Brucknera podaje, że „perz to chwast: „rola ostem i perzem zarasta.” Pochodzi od słowa pyro, prasłowa dla pszenicy.”

„Perz” to tytuł wiersza Joanny Papuzińskiej. Autorka zaskakuje czytelnika swoją wrażliwością i zmysłem obserwacji, a także wyjątkową umiejętnością spoglądania na świat z nieoczekiwanej strony. Rozbija schematy myślenia czytelnika o porządku spraw człowieka. W wierszu „Perz” zaskakujący jest podmiot liryczny. Słuchamy bowiem monologu lirycznego perzu.

Utwór składa się tylko z trzynastu wersów. To właśnie z punktu widzenia tej rośliny składającej się z liści i kłączy, traktowanej przez pracowitych rolników jako chwast, poznajemy dramatyczne losy tego niecodziennego bohatera lirycznego. Perz mówi do nas, a my utożsamiamy się z nim, współodczuwamy.

Zaskakujące jest również to, że w tych trzynastu wersach poznajemy dramatyczną historię żywego stworzenia, historię emocjonującą, trzymającą w napięciu.

 Personifikowany perz ma świadomość, że jest utrapieniem, że jest zwalczany. Obszar obrócony w perzynę, spalony, porasta perzem. Człowiek porządkując grządki plewi perz, niszczy to, co mu przeszkadza, co uznaje za zbędne. Taki jest los perzu.

 Kto ma prawo decydować o życiu albo śmierci… perzu? Rolnik uważa, że to on zdecyduje, która roślina ma prawo żyć, rosnąć, kwitnąć, a która zostanie wyrwana, odrzucona na bok.

„Już mnie wyrwali, wykopali
wszystką ziemię ze mnie wytrzepali
ułożyli ciało w słońcu, żeby wyschło.”

Perz opowiada o swoim losie z godnością, pokorą i spokojem. „Oni” zdecydowali o pozbyciu się go. Nie zastanawia się nad powodami tej decyzji. A czytelnik współczuje mu, zostaje zaangażowany w tę dramatyczną opowieść.

„Dobrze mi jest. Nie cierpię.”

 To wyznanie przynosi ulgę i pozwala dalej towarzyszyć dramatowi istoty skazanej na zagładę.

„Uchodzi ze mnie wilgoć jak krew.”

Tą istotą może być człowiek. Taki może być sens personifikacji. Historia perzu, to może być historia człowieka bezbronnego i całkowicie zależnego od woli innych ludzi, skazanego na śmierć, na zagładę.

I właśnie wtedy, kiedy opowieść perzu zmierza do kresu, dopiero wtedy pojawia się w wierszu nadzieja. Skazany na wyrwanie perz wykazuje tkwiącą w każdej istocie żywej, w każdym boskim stworzeniu witalność, nieśmiertelną wolę istnienia. Perz sam jest zdziwiony tym, czego doświadcza.

„I tylko powoli
od spodu
w ziemię wkręcam
te kłącza
doprawdy niechcący.”

To niezwykła puenta, ponieważ leciutko żartobliwy dystans do samego siebie wykazuje perz, w wydawałoby się najbardziej dramatycznym momencie swojego istnienia. Taki jestem – mówi współczującym obserwatorom – chcę żyć.

Perz nie dowiedziałby się, jak bardzo chce żyć, gdyby nie został wyrwany, skazany na unicestwienie.  Monolog perzu jest dramatyczny, chociaż perz przyjmuje swój los z pokorą, ale zakończenie historii przynosi nieoczekiwanie siłę i nadzieję.

Łatwo chwalić stwórcę za cuda natury, za piękno. Niezwykłość wiersza Papuzińskiej polega na tym, że podmiotem lirycznym jest stworzenie powszechnie pogardzane, odrzucane, uważane za niepotrzebne, za chwast, który składa się z liści i kłączy. Perz broni prawa do życia, do radości istnienia tych słabych, zależnych, odrzuconych. Wiersz pokazuje ich wartość.

Ten skromny utwór Papuzińskiej przywołuje wartości ewangeliczne cywilizacji europejskiej, jak i afirmuje siłę natury, wolę istnienia. Odnajdujemy w nim zarówno: szacunek dla życia, jak i szacunek dla słabych, zmarginalizowanych. Wola istnienia jaką przejawia perz, jest afirmacją siły natury.

Każde życie jest ważne, każde życie ma swoją godność, tak można oczytać szlachetne przesłanie wiersza „Perz”.

Małgorzata Rubiec-Masalska