Adoracja Najświętszego Sakramentu

W Katechiźmie Kościoła Katolickiego czytamy:

(KKK 2096) Adoracja jest pierwszym aktem cnoty religijności. Adorować Boga oznacza uznać Go za Boga, za Stwórcę i Zbawiciela, za Pana i Mistrza wszystkiego, co istnieje, za nieskończoną i miłosierną Miłość. „Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Łk 4, 8) mówi Jezus, powołując się na Księgę Powtórzonego Prawa (Pwt 6, 13).

(KKK 2097) Adorować Boga oznacza z szacunkiem i całkowitą uległością uznać „nicość stworzenia”, które istnieje jedynie dzięki Bogu. Adorować Boga oznacza wychwalać Go, wielbić i uniżać samego siebie – podobnie jak Maryja w „Magnificat” – wyznając z wdzięcznością, że On uczynił wielkie rzeczy i że święte jest Jego imię. Adoracja Jedynego Boga wyzwala człowieka z zamknięcia się w sobie, z niewoli grzechu i bałwochwalstwa świata.

(KKK 2114) Adoracja Jedynego Boga integruje życie ludzkie. Przykazanie adoracji samego Pana czyni człowieka prostym i chroni go przed zupełnym rozbiciem.

Miłość Boża

„Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20). Bóg w Najświętszym Sakramencie jest w sposób niepojęty obecny — cały skierowany ku temu, kto do Niego przychodzi. W kawałku chleba skupia się miłość Ojca, Syna i Ducha Świętego: „Oto moje Ciało za was wydane, oto moja Krew za was wylana” (por. Łk 22,19-20). To nie jest obecność kogoś, kto obserwuje, pozostając na zewnątrz. To jest pełna współczucia obecność kogoś, kto „wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby” (Mt 8,17).

Pismo Święte porównuje miłość Bożą do pełnej uwagi, oddania i zachwytu miłości matki wobec niemowlęcia: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49,15) „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie” (Iz 54,10). Miłość Boża jest w nieporównanie większym stopniu bezinteresowna niż miłość matki. Przypowieści o zagubionej owcy i o synu marnotrawnym pokazują Boga miłosiernego, który najbardziej kocha nawet największego grzesznika. Chrystus idzie najdalej, gdy objawia, że utożsamia się z najbiedniejszymi. Mówi, odnosząc te słowa do siebie: „Bo byłem głodny, byłem spragniony, byłem nagi, byłem w więzieniu, byłem chory, byłem przybyszem” (por. Mt 25,35-45). To miłość posunięta „do końca” (J 13,1), do stania się Eucharystią.

Postawa podczas adoracji

Cóż możemy uczynić wobec tak niepojętej tajemnicy? Najlepszą rzeczą, jaką można zrobić w czasie adoracji, jest poddanie się promieniowaniu tej obecności, otwieranie się na nią i przyzwolenie w sposób jak najbardziej bierny, by ona działała, a nie my. Bardzo ważna podczas adoracji jest także cisza, podobnie jak w rozmowie, by usłyszeć, co ktoś chce powiedzieć, trzeba przerwać potok własnej mowy i myśli. Trwanie w ciszy adoracji tworzy przestrzeń, w której można doświadczyć, że jest się kochanym.

To doświadczenie dokonuje się na głębszym poziomie niż słowa. Pozostawanie w adoracji w milczeniu wyraża cześć, której nie są w stanie wyrazić słowa. Słowa są za małe. Trwanie w ciszy pozwala wejść w najbardziej duchowy wymiar modlitwy. Najgłębszy kontakt z Bogiem dokonuje się bez słów, w spotkaniu serca z sercem. Patrzenie ze czcią na Hostię oczyszcza ludzkiego ducha z tego, co jest w nim skalane czczeniem bożków. Przede wszystkim jednak oznacza zgodę na przebaczenie i pojednanie. 

Modlitwa obecności

Adoracja jest jedyną w swym rodzaju modlitwą obecności. Przychodzimy, gdyż Ktoś na nas czeka. Zostajemy, bo jest tu Ktoś, kto pragnie, byśmy z Nim pozostali. „Gdy kontemplujemy Go w świętym sakramencie ołtarza, Chrystus zbliża się do nas i wnika w nas głębiej niż my sami; przez przemieniające zjednoczenie z sobą daje nam udział w swoim Boskim życiu, a przez Ducha otwiera nam dostęp do Ojca” — napisał Jan Paweł II w Liście z okazji 750-lecia święta Bożego Ciała. W encyklice O Eucharystii w życiu Kościoła Papież złożył bardzo osobiste świadectwo: „Pięknie jest zatrzymać się z Nim i jak umiłowany uczeń oprzeć głowę na Jego piersi (por. J 13,25), poczuć dotknięcie nieskończoną miłością Jego Serca (…) Ileż to razy, moi drodzy Bracia i Siostry, przeżywałem to doświadczenie i otrzymałem dzięki niemu siłę, pociechę i wsparcie!” (25). Adoracja Najświętszego Sakramentu uczy nas stawania się samemu obecnym, uważnym i cierpliwym wobec tych, którzy są wokół.

Kłaniamy Ci się, Jezu Chryste

Adorować znaczy dosłownie „upaść” na twarz czy do nóg. Głęboki pokłon, podobnie jak pokłon Trzech Króli przed Dzieciątkiem, wyraża najwyższą cześć. Mówimy o Najświętszym Sakramencie, gdyż w Nim jest ukryty sam Dawca łaski i wszystkich sakramentów. „Przed tą szczególną obecnością Kościół od wieków pochyla się w geście adoracji” — pisał Jan Paweł II w Liście do kapłanów na Wielki Czwartek 2002. 

Upadając przed Nim, wyrażamy przekonanie, że jest jedynym Panem. Św. Paweł stwierdza, że bez pomocy Ducha nie można powiedzieć z pełnym przekonaniem: „Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3). Podobnie bez pomocy Ducha nie można Go adorować. Adoracja jest modlitwą w Duchu. Taką jak ta, o której Jezus mówił Samarytance: „Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec: Bóg jest duchem; potrzeba więc, aby czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu” (J 4,23-24).

Wiara i uzdrowienie

Adoracja wymaga wiary. Bez wiary nie sposób wytrzymać na adoracji nawet pięciu minut. Dlatego też Kościół udziela odpustu cząstkowego wiernemu, który nawiedza Najświętszy Sakrament w celu adoracji. Jeżeli adoracja trwa co najmniej pół godziny, odpust będzie zupełny, pod zwykłymi warunkami. Adoracja daje też wiarę, tworzy klimat, w którym Duch Święty może działać. 

Podczas adoracji Jezus dotyka serca w jego najtajniejszej głębi. Dotyka tego, co jest bólem, trudem, niezgodą, z czym sobie nie radzimy, dotyka trudnych relacji, rozdarcia z powodu choroby czy innej niemocy, wszystkiego, co nie pozwala nam pełnić tego, co jawi się jako Jego wola. Dotyka nieprzebaczenia, żalu, lęku, konfliktów, sytuacji, których nie możemy zmienić, naszej bezsilności. Dotyka też zmęczenia, zamętu i wypalenia. 

Wchodzi w tę rzeczywistość od wewnątrz, przenikając ją swoim Świętym Duchem. „On odpuszcza wszystkie twoje winy, On leczy wszystkie twe niemoce” (Ps 103,3) — mówi psalmista. Adoracja Najświętszego Sakramentu jest modlitwą uzdrowienia. W niej Bóg ma wreszcie dostęp do samych korzeni naszych chorób i zniewoleń. Dzięki ciszy dusza otwiera się, przestaje się bronić i może przyjmować Lekarza, który przyszedł nie do tych, którzy są zdrowi, ale do tych, którzy się źle mają.

Wielu ludzi stwierdza, że po godzinie adoracji Najświętszego Sakramentu w ciszy są jak odrodzeni i trudno im wyobrazić sobie skuteczniejszy odpoczynek. Być może dzieje się tak dlatego, że Bóg leczy na „głębokościach” (por. Ps 130,1), do których nie mają dostępu inni lekarze ani my sami. „Spocznij jedynie w Bogu, duszo moja, bo od Niego pochodzi moja nadzieja” (Ps 62, 6) — modli się psalmista i w innym miejscu dodaje: „On twoje dni nasyca dobrami, odnawia się młodość twoja jak orła” (Ps 103,5). 

Wyjątkowo leczące działanie może mieć adoracja, gdy następuje po sakramencie pojednania. Wówczas w sposób szczególny dusza jest przygotowana i otwarta, by przyjmować Boże miłosierdzie. Może ono przenikać ją i leczyć z grzechu. Siostra Faustyna widziała, jak promienie miłosierdzia przenikały do dusz, z Serca Jezusa i z Najświętszego Sakramentu. Pan Jezus zapraszał ją, by zanurzała dusze w Jego miłosierdziu.

Modlitwa Kardynała Stefana Wyszyńskiego przed Najświętszym Sakramentem: Pragniemy popatrzeć na Ciebie w Eucharystii. Wybrałeś taki kształt królowania, że Twój tron jest cichy. Królowie tego świata okazują swoją władzę nieraz w sposób bardzo surowy. Natomiast Ty niejako ukrywasz swoją władzę, zamieniasz ją na służbę. I aby Twoja władza nikogo nie onieśmielała, osłaniasz swoją królewską moc postaciami chleba i wina. Tak stałeś się przystępny dla wszystkich. Dajesz posłuchanie wszystkim bez trudu, bez szczególnych zabiegów. Na Twoim tronie jesteś zawsze obecny, zawsze Ciebie można zastać, nie trzeba do Ciebie zgłaszać podań, nie trzeba się specjalnie przygotowywać. Wystarczy być! A wtedy Ty raczej przemawiasz. Ty starasz się, aby Twoje dzieci ku Tobie się garnęły i przekonały, że Królestwo Twoje to królestwo pokoju. (Choszczówka, 23.11.1975 r.)

Benedykt XVI o adoracji w homilii wygłoszonej w czasie spotkania z duchowieństwem w Warszawie, w Archikatedrze św. Jana, 25.05.2006: Nie ulegajmy pokusie pośpiechu, a czas oddany Chrystusowi w cichej, osobistej modlitwie niech nie wydaje się czasem straconym. To właśnie wtedy rodzą się najwspanialsze owoce duszpasterskiej posługi. Nie trzeba się zrażać tym, że modlitwa wymaga wysiłku, że podczas niej zdaje się, że Jezus milczy. On milczy, ale działa. Odnośnie do tego chciałbym wspomnieć przeżycie z ubiegłego roku w Kolonii. Byłem wówczas świadkiem głębokiego, niezapomnianego milczenia miliona młodych ludzi, w momencie adoracji Najświętszego Sakramentu! To modlitewne milczenie nas zjednoczyło, podniosło na duchu. Świat, w którym jest tak wiele hałasu, tak wiele zagubienia, potrzebuje milczącej adoracji Jezusa, ukrytego w hostii. Trwajcie w modlitwie adoracji i uczcie wiernych tej modlitwy. W niej znajdą pocieszenie i światło przede wszystkim ludzie strapieni.

Św. Alfons Maria Liguori: Wśród różnych praktyk pobożnych adoracja Jezusa sakramentalnego jest pierwsza po sakramentach, najbardziej miła Bogu i najbardziej pożyteczna dla nas.