Zniechęcenie etapem na drodze doświadczenia bliskości Boga  

Podczas jednej ze swoich katechez na temat życia duchowego ks. proboszcz Andrzej Mazański mówił o zniechęceniu lub znużeniu, które może pojawić się w życiu duchowym. Ten stan określany jest jako acedia. Problem ten można wyjaśnić na przykładzie doświadczenia proroka Starego Testamentu –  Eliasza. Ten stan może być etapem na drodze doświadczenia bliskości Boga. Zdarza się, że po intensywnym okresie działania i poświęcenia, zwłaszcza jeśli związane jest ono z widocznym sukcesem, przychodzi zniechęcenie. Jest to jeden z rodzajów próby na drodze wiary. Zniechęcenie kwestionuje nasze dotychczasowe wysiłki, ujawnia naszą słabość i bezradność. Jest okazją do Bożej interwencji w naszym życiu i pokazania nam, że potrzebujemy pokarmu, który pochodzi od Boga. Ten Boży pokarm daje nowe siły, które mają inny charakter niż działanie naturalne – mówił ks. Proboszcz, zachęcając, by w chwilach acedii, czyli duchowej depresji, szukać ratunku w Eucharystii, najlepiej codziennej. Warto zadać sobie pytanie: Czy w moim życiu zdarzają się chwile zniechęcenia i jak z nich wychodzę, a może w jaki sposób jestem z nich wyprowadzany?

 

Z historią Eliasza można zapoznać się w Księdze Królewskiej. Poznajemy go tam, jako człowieka, który w okresie głodu spowodowanym długletnią suszą udaje się do Sarepty. Tam prosi pewną wdowę o poczęstowanie go wodą i podpłomykiem. Wdowa szykowała właśnie ostatni posiłek dla siebie i syna z resztek mąki i oliwy. Choć sama już nic więcej nie miała, to jednak spełniła prośbę Eliasza i jemu pierwszemu podała posiłek. Za to otrzymała zapewnienie, że dzban mąki nie wyczerpie się, ani baryłka oliwy nie opróżni się, aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz. (1 Krl 17, 8-16)

Później Bibia przedstawia rozprawę Eliasza z prorokami pogańskimi. Prorok podejmuje się wykazać, że Bóg, któremu służy, jest jedynym i prawdziwym. Nakazuje przygotowanie dwóch młodych cielców.
Jednego dla siebie, którego złoży w ofierze dla Boga, i drugiego dla fałszywych proroków, którego złożą dla bożka Baala. Czterystu pięćdziesięciu proroków przez cały dzień bezskutecznie wzywało bożka, by zesłał ogień i przyjął ofiarę. Wołali głośno, tańczyli, przyklękali, kaleczyli się na próżno, a Eliasz z nich się śmiał, a nawet do pewnego stopnia szydził. Wieczorem rozpoczął modlitwę do Boga, a On go wysłuchał, spuszczając ogień, który strawił drwa, ofiarę i wodę, którą wcześniej tam nalano. (1 Krl 18, 20-40)

Po tak spektakularnym zwycięstwie Eliasz doświadcza zniechęcenia. Uciekając przed grożącą mu śmiercią, udaje się na pustynię, kładzie pod janowcem i pragnąc umrzeć mówi: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków”. I zasypia. Niektórzy mówią, że jest to opis depresji. Od razu pojawia się interwencja Boga. Przybywa anioł i daje mu pokarm: podpłomyk i wodę. Eliasz zjada posiłek i dalej zasypia. Ponownie zostaje zbudzony, otrzymuje posiłek, po czym anioł nakazuje mu iść do Bożej góry Horeb. Eliasz wstaje i idzie do celu przez czterdzieści dni i nocy. (1 Krl 19, 1-8)

Eliasz na górze Horeb ma stanąć przed Bogiem. Doświadcza spotkania z Panem przechodzącym nie w gwałtownej wichurze, nie w trzęsieniu ziemi, nie w płonieniach ognia, lecz w łagodnym powiewie wiatru. Wtedy słyszy słowa Boga: „Co ty tu robisz Eliaszu?” Jest to dla niego konkretne doświadczenie bliskości Boga. (1 Krl 19, 11-14)

Pouczenie oparte na historii Eliasza wyjaśnia Katechizm Kościoła Katolickiego tłumacząc, dlaczego pojawia się zniechęcenie w życiu duchowym: „Inną pokusą, która wynika z zarozumiałości, jest znużenie. Ojcowie duchowni rozumieją przez nie rodzaj depresji na skutek porzucenia ascezy, zmniejszenia czujności, zaniedbania serca. „Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mt 26, 41). Z im większej wysokości się spada, tym bardziej jest to bolesne. Bolesne zniechęcenie jest odwrotnością zarozumiałości. Kto jest pokorny, nie dziwi się swojej nędzy, ponieważ prowadzi go ona do większej ufności i wytrwania w stałości”. (KKK 2733)

Zarozumiałość umożliwia pojawienia się pokusy zniechęcenia. Eliasz wykazał wszystkim, że jest prorokiem prawdziwym, ale też wyśmiewał się z fałszywych proroków, kazał im głośniej się modlić, upokorzył wobec całego ludu, a na końcu doprowadził do ich śmierci. To wszystko przyczyniło się do pojawienia zarozumiałości. Z im wyższej wysokości się spada, to upadek jest bardziej bolesny, także w życiu duchowym.

Dlaczego zniechęcenie jest dotkliwe? Nasze doświadczenia nie są takiej miary, jak Eliasza. Nie poniżyliśmy czterystu pięćdziesięciu fałszywych proroków. Jednak warto się przyjrzeć, czy zarozumiałość pojawia się nawet w pobożnych naszych działaniach? Katechizm tłumaczy, że konsekwencją wzrostu zarozumiałości po spektakularnym sukcesie jest zniechęcenie. Można się zastanowić, czy jest to prawidłowość i czy można jej uniknąć?

Na przykładzie Eliasza widzimy, że gdy zarozumiałość została pokonana przez słabość i bezradność, to przywołała czułą opiekę Boga. Eliasz otrzymał pożywienie i doświadczył bliskości Boga na górze Horeb. Wynika z tego, że jego zniechęcenie było etapem na drodze do doświadczenia bliskości Boga.

„Kto jest pokorny nie dziwi się swojej nędzy, ponieważ prowadzi go ona do większej ufności i wytrwania w stałości.” Można uniknąć zniechęcenia, gdy jest się pokornym. Lecz nikt nie rodzi się pokornym. Pokorę kształtuje Bóg. Bóg pokazał Eliaszowi jego zarozumiałość, wprowadził w stan zniechęcenia, a później dał poczucie bliskości. Rozpoznanie Boga na górze Horeb stało się etapem w kształtowaniu pokory Eliasza. Bóg również nas prowadzi przez doświadczenie zarozumiałości i zniechęcenia. Jest to znak, że nie idziemy drogą pokory. Dlatego bardzo potrzebujemy opieki Tej, która prowadzi nas do pokory, czyli Matki Bożej. Przechodząc przez zarozumiałość i zniechęcenie wołajmy o wyraźną obecność Matki Bożej w naszym życiu.