Życie poświęcone Bogu

Dzień Życia Konsekrowanego, obchodzony 2 lutego w święto Ofiarowania Pańskiego, jest dniem wdzięczności za dar powołania wielu osób do szczególnego oddania się Bogu. Ustanowił go Jan Paweł II w 1997 r. Na przestrzeni wieków w Kościele znalazły swoje stałe miejsce konsekracja zakonna, konsekracja kobiet i mężczyzn, przynależących do instytutów świeckich oraz konsekracja dziewic i wdów. Ich wkład w modlitwę i życie Kościoła jest nieoceniony.

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: (922) Począwszy od czasów apostolskich dziewice i wdowy chrześcijańskie, powołane przez Pana, by poświęcić się Mu w sposób niepodzielny w większej wolności serca, ciała i ducha, podejmowały za aprobatą Kościoła decyzję życia w stanie dziewictwa lub dozgonnej czystości „dla Królestwa niebieskiego” (Mt 19, 12).

(923) „Wyrażając święty zamiar wierniejszego pójścia za Chrystusem, dziewice zostają poświęcone Bogu przez biskupa diecezjalnego według zaaprobowanego obrzędu liturgicznego oraz mistycznie poślubione Chrystusowi, Synowi Bożemu, i włączone w służbę Kościoła”. Przez ten uroczysty obrzęd (Consecratio virginum) „dziewica staje się osobą konsekrowaną, transcendentnym znakiem miłości Kościoła do Chrystusa, eschatologicznym obrazem tej niebieskiej Oblubienicy i przyszłego życia”.

– Do życia konsekrowanego powołuje Pan Bóg i jeśli tylko w sercu pojawi się intuicja powołania, to najpierw trzeba to przeczucie poddać pod rozeznanie Kościołowi w osobie spowiednika czy kierownika duchowego. Można porozmawiać z księdzem oddelegowanym w diecezji do spraw indywidualnych form życia konsekrowanego, a nawet z Biskupem, jeśli jest taka potrzeba – mówi Elżbieta Hurman,dziewica konsekrowana, rzecznik prasowa osób, które podejmują życie w indywidualnych formach życia konsekrowanego. – Do formacji dopuszcza się osobę, która skończyła 25 lat, która nigdy nie żyła w stanie przeciwnym czystości i daje rękojmię, że wytrwa w życiu czystym do końca życia.

Życie dziewic konsekrowanych różni się od życia zakonnego. Pracują zawodowo, zajmują się rodzicami, czy innymi bliskimi, jeśli jest taka potrzeba i same układają swój plan dnia, w którym codziennie powinna znaleźć się Eucharystia, adoracja Najświętszego Sakramentu, odmawianie Liturgii Godzin, a także lektura duchowa. Dziewice konsekrowane zgodnie ze swym stanem i otrzymanymi charyzmatami oddają się też pokucie, dziełom miłosierdzia, apostolstwu i gorliwej modlitwie – wylicza Elżbieta i dodaje: – Mamy być z ludźmi i dla ludzi, a nasze powołanie powinno się realizować w parafii. Stan dziewic jest jawny, nie prowadzą życia ukrytego. Oczywiście nie chodzę i nie rozgłaszam, że jestem dziewicą, bo niestety jeszcze nie wszyscy rozumieją, czym jest ten stan, ale noszę obrączkę i jeśli ktoś pyta o męża, to mówię, że jestem poślubiona Jezusowi.

Rzeczniczka prasowa wyjaśniła też, że do takiego życia potrzeba samozaparcia i siły. – Potrzeba silnych kobiet, i emocjonalnie i duchowo na różnych poziomach naszego życia. Jeśli jest w nas jakakolwiek moc, to właśnie jest Boża siła i Boża moc, którą Pan Bóg składa w nas – mówiła Elżbieta Hurman.

– Pan Bóg jest wierny danemu słowu. Wzywa mnie, wychodzi z łaską powołania. To, co do mnie powiedział w dniu mojej konsekracji, poprzez czytane Słowo Boże, było dla mnie potwierdzeniem, że będzie pierwszy z tą łaską wierności.

5 lutego tego roku w Katedrze św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika w Warszawie ks. Biskup Romuald Kamiński włączył do stanu dziewic dwie panie. Na znak zaślubin z Jezusem ks. Biskup nałożył paniom obrączki i wręczył brewiarze, jako zobowiązanie do towarzyszenia Kościołowi przez osobistą modlitwę.

Jedną z Pań zapytałam, jak rodziło się w niej powołanie do tego stanu?

– To powołanie odkryłam w bardzo młodym wieku. Jezus rozkochiwał mnie w sobie od wielu lat  – powiedziała Krystyna – Uwielbiałam słowa z Ewangelii św. Mateusza, że w niebie nie będą się żenić, ani za mąż wychodzić, tylko będą jak aniołowie. Ja zapragnęłam być takim aniołem z nieba już tu na ziemi. Od początku wiedziałam, że moją drogą nie będzie małżeństwo. Przez ponad 20 lat byłam w świeckim instytucie życia konsekrowanego. Wystąpiłam z niego, ale Pan Bóg był dla mnie cały czas bardzo ważny i chciałam żyć tylko dla Niego i szukałam drogi. Zafascynowana duchowością eucharystyczną, pod wrażeniem książek ks. Tadeusza Dajczera, który był moim kierownikiem duchowym, pewnego dnia na adoracji Najświętszego Sakramentu dotarło do mnie zdanie, że Jezus jest cały dla mnie w Eucharystii. Zrozumiałam, że też chcę być cała dla Niego. Pan Jezus poślubia każdego z nas na Eucharystii poprzez swoją odkupieńczą ofiarę miłości. Ponieważ poznałam pewną dziewicę konsekrowaną, zapragnęłam też iść tą drogą. Bardzo trudną, bo indywidualną, ale na tej drodze jest szansa dla mnie, by być ubogą przed Panem Bogiem – opowiada Krystyna.

Przed konsekracją musiała Pani przejść drogę przygotowania i formacji, podobnie jak inne kandydatki?

Tak. Do tego stanu przygotowywałam się od 2016 roku. Uczestniczyłam w spotkaniach organizowanych na Zaciszu przez ks. Andrzeja Mazańskiego, który jest asystentem diecezjalnym ds. indywidualnych form życia konsekrowanego. Średnio, co miesiąc w tutejszym domu parafialnym odbywał się dzień skupienia dla dziewic konsekrowanych i wdów pobłogosławionych oraz kandydatek do tych stanów. Poza tym  duchowość Karmelu jest mi bardzo bliska.

– Jestem od lat zafascynowana Panem Bogiem i zdumiona tym, że powołał mnie z rodziny, w której nie było przekazu wiary. Od kiedy pamiętam poszukiwałam miłości prawdziwej, przeszłam też przez wiele wspólnot, które tylko ugruntowały mnie w tej decyzji, by być na wyłączność dla Pana Boga.

„Ta, która jest wdową, jako osamotniona złożyła nadzieję w Bogu i trwa w znoszeniu próśb i modlitw we dnie i w nocy” (1 Tm 5,6)

– Każdego Pan Bóg powołuje inaczej i w innym czasie – mówi Barbara, od 11 lat wdowa, pobłogosławiona dwa lata temu.

Od lat była zaangażowana w różne dzieła w Kościele, wcześniej razem z mężem. Ponieważ nie ma dzieci chciała swój czas ofiarować innym. Po śmierci męża czuła, że chce się wyizolować od świata, nawet myślała o zakonie, ale uznała, że na pójście do zakonu jest już za późno. Pewnego dnia przeglądała internet i natrafiła na informację o uroczystości pobłogosławienia wdów przez Biskupa w katedrze praskiej: – To jest droga dla mnie – pomyślała Barbara. Z tym pomysłem poszła do swojego proboszcza i tak się zaczęło. – Nie wyobrażam sobie innego życia dla siebie. Kościół to mój dom – mówi wdowa.

Rozmawiała Katarzyna Pawlak