BYĆ BLISKO, JAK NAJBLIŻEJ…
Ostatnie dwa tygodnie Adwentu spędziłam z synem w Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie przeszedł operację. Kto miał osobę bliską w szpitalu wie, że ten czas zupełnie wywraca nasze plany, zmienia perspektywę patrzenia na świat. Wpadając od czasu do czasu do biura i słuchając o „pilnych projektach i bardzo ważnych klientach” myślałam sobie, że przybywam z dalekiej podróży (choć między Mokotowem a Międzylesiem jest raptem kilka kilometrów). To co w tym szpitalnym czasie zobaczyłam, usłyszałam i doświadczyłam wciąż we mnie żyje, dojrzewa, sprawia, że na świat patrzę inaczej, na nowo.
Najpiękniejszym darem miłości jest obecność
Na szpitalnych korytarzach i przy łóżkach małych pacjentów widziałam najpiękniejsze obrazy: rodziców i innych krewnych z troską i miłością pochylających się nad swoimi dziećmi. Najbardziej ujął mnie widok pewnej rodziny, która przez kilka długich dni koczowała w szpitalnej poczekalni. Była to wielopokoleniowa rodzina Romów (mężczyźni i kobiety w różnym wieku, no i dzieci). Najmniejszy członek tej rodziny leżał w tym czasie w inkubatorze na Oddziale Intensywnej Terapii. Bardzo poruszył mnie fakt, że w czasach komórek i mediów społecznościowych cała rodzina chciała być fizycznie przy tym jednym maleństwie. Rozmawiając o tej sytuacji z moją rodziną, powiedziałam, że to niezwykłe, że dla jednego najmniejszego dziecka ci wszyscy ludzie (a było ich ze 20) zostawili wszystko, by być jak najbliżej. Na co jeden z moich synów powiedział: Mamo przecież jak jest najmniejsze to jest najważniejsze, potrzebuje wszystkich… W jego wypowiedzi nie było egocentryzmu, potrzeby rozpieszczania i korzystania z okazji, by naciągać na swoje zachcianki. On z czystą dziecięca intuicją wyraził tajemnicę obecności i miłości. Ta rozmowa pokazała mi w nowym świetle Dzieciątko Boże, najmniejsze, a jednak najważniejsze. Najważniejsze dla Maryi i Józefa. Najważniejsze dla Pasterzy i Mędrców. Najważniejsze dla Kościoła, bo On jest Bogiem, który do nas przychodzi: A Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami.
Eucharystia daje życie rodzinie
Tajemnica Bożego Narodzenia, otwiera nas na tajemnicę Bożej miłości i obecności we Mszy Świętej. Bo czymże jest biały, kruchy opłatek konsekrowany podczas każdej Eucharystii, jeśli nie Bożą obecnością wśród nas? Komunia, którą każdy z nas może przyjąć jest niepojętym Bożym darem, który pozornie może wydawać się drobnym i delikatnym, a jednak daje niekończące się życie każdemu, kto w Niego wierzy. Zbawiciel świata leżący w żłobie, maleńki i bezbronny, dobry Bóg owinięty w pieluchy pozwala nam siebie adorować, pozwala nam się karmić Swoim Ciałem każdego dnia.
Ta romska rodzina siedząca symbolicznie u stóp pięknej krakowskiej szopki pokazała mi, że jedno kruche, bezbronne maleństwo może zjednoczyć całą rodzinę, tak że wszyscy zostawili swoje sprawy, by być jak najbliżej niego. Obyśmy my, wielcy i bogaci w skarby tego świata, silni i wierzący w swoją sprawczość umieli zostawić wszystkie nasze sprawy i spotkać się w całkowitym oddaniu przy Dzieciątku. Oby w ten świąteczny czas nie zaprzątnęły całkowicie naszych myśli zakupy, dekoracje, smakołyki, oby sprawy doczesne nie oślepiły naszych oczu. Obyśmy nie zapomnieli o tym, że obchodzimy czas Bożego Narodzenia. Oby nasze serca napełniało słowo, że Bóg przychodzi do nas z miłości: Bóg, tak nas umiłował, że posłał do nas swego Syna Jednorodzonego, aby każdy kto w Niego wierzy miał życie wieczne (J 3, 16).
Panie pozwól nam stanąć przed Tobą z miłością, uzdolnij nasze rodziny, by na wzór Maryi i Józefa służyły Tobie z całkowitym oddaniem. Prosimy daj nam radość pasterzy, którzy wracali wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli. Bądź w naszym pragnieniu miłości rodzinnej, bliskości i przychodź do nas pomimo tego, że wciąż nie czujemy się gotowi na spotkanie z Tobą.
MS