Modlitwa najprostszą formą kontaktu z Bogiem

Papież Franciszek ogłosił rok 2024 Rokiem Modlitwy w ramach przygotowań do Roku Jubileuszowego 2025. Rok Modlitwy ma służyć ponownemu odkryciu centralnego miejsca modlitwy w życiu.

Chcąc powiedzieć coś o modlitwie zaraz na samym wstępie trzeba zdać sobie sprawę z rzeczy niezwykle ważnej i prostej zarazem, mianowicie, że modlitwa jest realną rozmową z Panem Bogiem. Stwierdzenie to wydaje się na pozór banalne – jest w końcu powtarzane nieskończoną ilość razy, szczególnie dzieciom na katechezie – a jednak świadomość tego faktu bywa często przez nas gubiona, gdy zginamy kolana do modlitwy. Istotnie, modlitwa jest niekiedy dla nas bardziej obowiązkiem do wypełnienia, zespołem formuł słownych, które należy wypowiedzieć, by nie narazić się na grzech, a tym samym na gniew Boży, niż autentycznym spotkaniem ze Stwórcą, który mnie kocha i którego kocham ja. W ten i tylko w ten sposób modlitwę rozumieli święci – ludzie,  których nieskazitelność życia wypływała właśnie z tej przeogromnej miłości do Boga. Oni bez modlitwy nie potrafili żyć, bo nie potrafili żyć bez codziennego, świadomego kontaktu z ukochanym Niewidzialnym. Uczyli więc, że modlitwa jest: „…wzniesieniem duszy do Boga, lub prośbą skierowaną do Niego o stosowne dobra” (św. Tomasz z Akwinu), „…spotkaniem i rozmową duszy z Bogiem” (św. Franciszek Salezy), „…głębokim związkiem przyjaźni, w którym rozmawiamy sam na sam z Bogiem w przekonaniu, że On nas kocha” (św. Teresa z Avili). Tak więc nikt z nas, nigdy nie będzie się dobrze i owocnie modlił, jeśli w tę formę kontaktu z Bogiem nie wniesie odrobiny tej pięknej cechy, która jako najważniejsza, jest pożądana w każdym związku dwóch osób, czyli bezinteresownej miłości. W przeciwnym wypadku nigdy nie poznamy prawdziwego oblicza Boga, nawet jeśli w Jego istnienie wierzyć niezachwianie będziemy, a sama modlitwa, zawsze będzie nam ciążyła, zamiast przynosić zadowolenie.

Celem tego krótkiego opracowania, w którym korzystamy z mądrości wielu ludzi Kościoła, jest podanie kilku jak najbardziej konkretnych wskazówek co do właściwego sposobu modlitwy, szczególnie modlitwy wewnętrznej zwanej niekiedy myślną. Czy ich wcielenie w życie przyniesie pożądane efekty, zależeć będzie nie od nich samych, ale od siły ducha jakim przepajać będziemy modlitwę, bo nigdy „technika” nie zastąpi serca. Dla większej przejrzystości i przystępności tych wskazówek, zostaną one podane w punktach.

Uwagi wstępne

1. Modlitwa nie jest ćwiczeniem swego „ja”, ale poszukiwaniem osobowego Boga.

2. Nie należy więc skupiać uwagi na technice modlitwy, ale na Bogu.

3. Jest ona bowiem Jego darem.

4. Dobre przyjęcie tego daru, zależy więc przede wszystkim od naszej wewnętrznej postawy, nastawienia serca.

Postawy wewnętrzne

1. Wiara w obecność Boga, gdy do Niego mówię, niezależnie od stanu mego ducha.

2. Wiara w to, że Bóg powołał mnie do zjednoczenia z Nim na modlitwie.

3. Wiara w owoce modlitwy, choćbym nie otrzymał tego o co proszę.

Rady praktyczne

1. Być wytrwałym i wiernym, nie szukać zaś wzniosłości i piękna.

2. Mieć czystą intencję, liczy się bowiem nie „bezgrzeszność”, ale zapomnienie o sobie, chęć życia dla Boga. Szybko przychodzi zniechęcenie, gdy na modlitwie szukamy siebie.

3. Być pokornym i ubogim sercem, przyjmować to co Bóg da.

Pokusy i błędy

1. Nie oszukiwać się brakiem czasu, to tylko problem hierarchii wartości.

2. Nie ma świętości bez modlitwy, nawet gdy jest się obdarzonym wyjątkowym powołaniem.

3. Nie ma prawdziwej miłości bliźniego bez modlitwy.

4. Praca też jest modlitwą, ale jej nie zastąpi. Podobnie w rodzinie aktywizm zabija miłość między zagonionymi małżonkami.

5. Nie udawać fałszywie szczerego („nie czuję modlitwy”), wartość modlitwy bowiem nie jest uzależniona od naszych przyjemnych uczuć.

6. Nie udawać fałszywie pokornego („jestem niegodny”), właśnie dlatego, że jest się chorym, należy iść do lekarza.

7. Ekstaza to nie jakieś wyjątkowe stany, objawienia, ale całkowite wyjście z własnego egoizmu i oddanie się Panu Bogu.

Etapy modlitwy

Wszelkie podziały dokonane przez największych nawet mistyków pozostają zawsze w jakiejś mierze względne, bo zależą od woli Bożej i duchowości konkretnego człowieka. To co zawsze ma miejsce, to przechodzenie od modlitwy „aktywnej” (wielość słów, spraw do załatwienia z Panem Bogiem, rozmyślania i medytacje, gdzie nasz umysł mocno pracuje itd.) do modlitwy „biernej” (przylgnięcie do Boga sercem zranionym miłością do Ukrytego Oblubieńca). Im bardziej jesteśmy przez Boga zranieni (odarci z naszego egoizmu i nakierowani na Niego samego), tym bardziej jesteśmy wystawieni na Jego miłość i dzięki temu bardziej Go kochamy. Zubożenie staje się w ten sposób bogactwem. Wyższego stanu modlitwy nie można osiągnąć własnym wysiłkiem, ponieważ jest on darem, natomiast można i trzeba go pragnąć i przygotowywać się na jego przyjęcie. Modlitwa choć jest zwana „wewnętrzną”, w rzeczywistości nigdy nie zamyka człowieka, ale przeciwnie popycha do miłości Kościoła – Ciała Chrystusa.

  1. Modlitwa „nowo nawróconego” – łatwość w modlitwie na bazie radości z poczucia bycia „w ręku Boga”. Można się tym stanem cieszyć, ale należy być czujnym w tych pociechach.
  2. Okres oschłości („nic nie idzie”) – serce co prawda jest przy Bogu, ale rozum błądzi, co rodzi skrupuły. Należy wtedy wiernie czekać i pozwolić działać Panu Bogu.
  3. Modlitwa człowieka wysoce zjednoczonego z Bogiem (czyste „tak” powiedziane Ojcu) – serce zjednoczone z Bogiem kocha Go w każdej chwili, choć rozum nie zawsze do końca jest posłuszny.

Praktycznie w każdym etapie inicjatywa należy do Boga, rolą człowieka jest być wiernym i kochać. Różnice polegają na tym, że na początku łatwo być wiernym (szczególnie swoim modlitewnym przyzwyczajeniom) jeszcze naprawdę nie kochając. Potem zaś kocha się „bez pamięci” o formułach. Etap środkowy, stanowi dar i wezwanie Pana Boga do kochania Jego i tylko Jego oraz jest zaproszeniem do zrozumienia, że tylko w takiej miłości można kochać innych i znaleźć własne szczęście.

Zasady modlitwy wewnętrznej

  1. Pierwszeństwo działania Boga. Przede wszystkim należy trwać w ufności, otwartości i oddaniu. Ofiarować Bogu nawet swe ubóstwo czyli nieumiejętność modlenia się.
  2. Pierwszeństwo miłości. Nawet gdy nie mogę lub nie umiem medytować, mogę kochać. Trzeba dążyć do prostoty czyli:
    • nie gadać za dużo.
    • nie dać się zwieść pociechom, choć można się nimi cieszyć.
  3. Bóg daje Siebie za pośrednictwem człowieczeństwa Jezusa. Choć tajemnice z życia Jezusa są historyczne, jednak ich duch, stan i treść trwają i są dla nas dostępne. Nie chodzi o intelektualną spekulację, a o wiarę. Starać się być z Nim jak z przyjacielem rozmawiając w najprostszy sposób o Jego i swoim życiu.
  4. Bóg mieszka w naszym sercu. Nie szukać Go „po całym świecie”, ale starać się wchodzić w siebie. W ten sposób, późniejsze decyzje życiowe będą wypływały z wnętrza „serca”, gdzie mieszka Bóg, a nie pod wpływem zdenerwowania, niepokoju, okoliczności zewnętrznych itp.

Zewnętrzne warunki modlitwy

  1. Czas: codziennie, jak pokarm, oddech.
    • pora: dowolnie, byleby nie pod presją obowiązków lub zmęczenia. Także krótko, ale głęboko przed i po Komunii świętej.
    • długość dla modlitwy medytacyjnej: od 30 minut do godziny, ale regularnie i bez skracania. Unikać skrajności, czyli „pięć minut, by się uwolnić od Intruza” lub „300% normy” i kompletne wyczerpanie. Pamiętać, że Pan lubi przychodzić na końcu, gdy sami „niceśmy nie ułowili”.
  2. Miejsce: sprzyjające skupieniu i ciszy.
  3. Postawa ciała: jak uczą mistrzowie modlitwy – „zawsze lepiej siedzieć i myśleć o Bogu, niż klęczeć i myśleć o kolanach”, nie należy jednak dopuszczać do zbytniego rozluźnienia, bo taka postawa nie wyraża „czuwania na przyjście Oblubieńca” i sprzyja rozprężeniu, znużeniu, a w konsekwencji senności.

Metody modlitwy wewnętrznej

Medytacja składa się ze:

wstępu – uświadomienie sobie obecności Bożej, wezwanie Ducha Świętego

lektury wybranego fragmentu Pisma Świętego

próby zrozumienia jego treści

odniesienia przesłania ewangelicznego do własnego życia.

serdeczne końcowej rozmowy z Bogiem.

„Słowo oświeca rozum, karmi miłość, porusza uczucia i wolę”. Niekiedy medytacja może stać się trudna, a nawet nie do przeprowadzenia z powodu oschłości mającej swe przyczyny bądź w naszej letniości (upodobaniu w rzeczach zewnętrznych, a nie Bożych) bądź w problemach natury psychologicznej (zmęczenie) bądź – gdy wszystko z nami jest w porządku – w wezwaniu Pana Boga do większego zjednoczenia z Nim poprzez głębszą modlitwę. Trzeba jednak starać się być jej wiernym, a przynajmniej regularnie karmić nasz umysł rzeczami Bożymi (Pismo Święte, lektura duchowa).

Modlitwa serca (mniej spekulatywna od medytacji) polega na aktach wiary w realną, choć tajemniczą miłosną obecność Pana Boga tu i teraz. Najlepiej praktykować ją przed Najświętszym Sakramentem. Jedną z jej form może być ciągłe powtarzanie wybranego pobożnego wezwania np. zaczerpniętego z Biblii, które z czasem prowadzi do modlitwy nieustannej. Modlitwa ta „schodzi” w głąb serca, a my wraz z nią i tak w sobie odnajdujemy pokój i mieszkającego tam Jezusa. Modlitwę serca należy praktykować z umiarem, unikając mechanicznego powtarzania słów, które w efekcie może prowadzić do zmęczenia i napięcia nerwów. Modlitwą serca Zachodu jest różaniec.

Trudności na modlitwie

Pan nigdy nie dopuszcza próby, po której nie przyszłaby jeszcze większa łaska. Oschłość, niechęć do modlitwy, doświadczenie własnej słabości, poczucie jej bezużyteczności to dary, poprzez które Bóg oczyszcza naszą miłość i umacnia wiarę. Bogu bardziej podoba się akceptowanie przez nas naszego ubóstwa, niż nasza doskonałość. Zresztą modlitwa wewnętrzna wymaga skupienia, ale nie jest techniką koncentracji umysłu – to prowadzi do nerwicy. Należy wierzyć głęboko, iż także modlitwa polegająca tylko na ciągłym powracaniu do Pana Boga po niedobrowolnych rozproszeniach, jest Mu bardzo miła.

Uwaga końcowa

Na koniec przypomnijmy jeszcze raz, że warunkiem skuteczności duchowej modlitwy, jest stan naszej gotowości względem woli Bożej. Jak pisze jeden z teologów: „jeśli prosimy Boga o wyzdrowienie lub powodzenie w naszym zadaniu, musimy zaakceptować naprzód, że udzieli On nam raczej męstwa do zniesienia choroby w duchu wiary albo wytrwałości w naszej służbie, mimo przeciwności i krytyk. Modlitwa uczy nas w ten sposób, jakie są największe dobra i gdzie znajduje się prawdziwa wolność, ‘co podoba się Bogu, co jest doskonałe’, uczy nas tego, że Bóg nigdy nie odrzuca wytrwałej prośby”.

Opracował ks. Wacław Madej