Ewangeliczne dzieci miłują mocą Boga
Prawda ukryta w tych słowach jest wezwaniem skierowanym do nas. Wszyscy jesteśmy przez Boga tak ukształtowani, by przyjmować miłość Boga i tą miłością obdarzać innych. Jednak radykalna miłość objawia się w sytuacjach trudnych.
Św. Tereska miała w zakonie siostrę, której nie lubiła. Jednak ta osoba była dla świętej wezwaniem, by ją miłować, jak Jezus, pomimo, że ją drażniła i denerwowała.
W Starym Testamencie zawarte jest wezwanie, by miłować Pana Boga całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą, a bliźniego swego, jak siebie samego. To przykazanie nas wychowuje i pokazuje, jaką drogą mamy podążać. Jednak wiedza, co należy czynić i czego unikać nie jest wystarczająca. Powołanie osób wierzących w Jezusa Chrystusa idzie dalej. Jezus powołuje na drogę ucznia, który słucha Jego słów i wpatruje się w Niego.
Zbawienie, to śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, by Jego życie się w nas objawiło. Jest to dar nadprzyrodzony. Nie wystarczy tylko wiedzieć, co należy czynić, bo to wiemy, ale wykonać nie potrafimy. Potrzebujemy Mesjasza i Zbawcy, byśmy mogli przyjąć Boże życie w nas, czyli by w nas mógł żyć i działać Jezus. Nauczając Pan Jezus udzielał wielu pouczeń, ale były one przygotowaniem do działania i miłowania, tak jak Pan. Skoro Jezus nakazuje, by miłować, jak On, to znaczy, że On będzie w nas i za nas miłował.
Dziecko Boże ma w sobie naturę Bożą, która została w niego wszczepiona w czasie Chrztu świętego. Pan Bóg udzielił wielu łask, a człowiek przyjmujący łaski, nie cofający się przed nimi zostaje przekształcony tak, by Bóg mógł w nim działać, miłować i mieszkać. Zadaniem dziecka Bożego jest nie marnowanie łask, ale współpraca z Bogiem. Wspomniana siostra była dla św. Tereski przykra, ale nie unikała jej, nie schodziła jej z drogi. Takie są ludzkie reakcje, które rzadko w rachunku sumienia rozpoznajemy. Ewangeliczne dziecko reaguje inaczej. Wierzy i ufa, że to, co je spotyka jest słowem miłującego Ojca. Jeśli ktoś nas zlekceważy, to jest to zaproszenie od kochającego Ojca.
Warto się przyglądać i pytać, o co chodzi, gdy spotykają nas przykrości. Ewangeliczne dziecko nie obraża się, nie wycofuje, nie zniechęca, ale widzi w tym miłującą dłoń Ojca przychodzącego z różnorodnymi wezwaniami.
Św. Teresa rozpoznała, że przykra dla niej siostra jest tą, którą Jezus umiłował i powołał do wspólnoty w tym samym domu zakonnym. Powołaniem św. Tereski było miłować, tak jak Jezus umiłował.
Miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem. Czy to znaczy, że mamy miłować wszystkich ludzi? Zanim pójdziemy do wszystkich ludzi, to żyjmy tym wezwaniem w swojej małej wspólnocie. Jeśli jest to wspólnota dzieci Bożych, to pojawia się w niej głębsza więź. Kiedy przeżyjemy wspólnotę miłości, dopiero będziemy mogli iść do innych, w tym do przeciwników i obojętnych. Wzrastając we wspólnocie wzajemnej miłości będziemy mogli pójść do świata.
Sytuacja przerastała św. Tereskę. Nie czuła się zdolna do miłości takiej, jaką ją umiłował Jezus. Tylko Jezus mógł kochać w niej i przez nią nielubianą siostrę. Powinniśmy wypełniać polecenia Jezusa. „Jeśli ktoś Mnie miłuje, będzie wypełniał Moje przykazania” (J 14, 21) Miłowanie, tak jak On miłuje, jest Jego przykazaniem i jest też sprawdzianem, jak miłujemy Jezusa.
Ewangeliczne dzieci miłują mocą Boga. Naszym powołaniem jest być jak dzieci. Mamy stawać się dziećmi. To się realizuje w nas. Dziecko prosi mówiąc: nie mam, nic nie posiadam.
Matka Boża była otwarta na działanie łaski Bożej. W Niej następowało wzrastanie poprzez wydarzenia i słowa, których nie rozumiała. Następowało w Niej rozszerzanie się naczynia duszy i współpracy z Bogiem. Matka Boża nie ma władzy nad miłością Boga, ale wiele może wyprosić, wybłagać. Stając w postawie ewangelicznego dziecka mogę zobaczyć, jak Maryja, moc Boga, który uzdalnia do miłości ponad moje ludzkie możliwości.
W miłości Bożej jest moc przemiany. W św. Teresce ujawniła się ta moc Boga. Pozwólmy, aby moc miłości Boga działając w nas, dokonywała cudów w naszych rodzinach i środowiskach.
(Spisana przez słuchacza katecheza ks. Andrzeja Mazańskiego)