Po co w różańcu powtarzamy „Zdrowaś Mario”? I dlaczego aż 10 razy?

Nigdzie bardziej wyraźnie nie usłyszymy od Jezusa najpiękniejszego i najgłębiej wypowiedzianego słowa „synu”, jak stojąc z Maryją u stóp krzyża.

W związku ze średniowiecznymi początkami modlitwy różańcowej istnieje przekonanie, że została ona podarowana św. Dominikowi przez samą Matkę Chrystusa. Oprócz tej nadprzyrodzonej proweniencji Psałterza Maryi, jak zwykła Tradycja określać modlitwę różańcową, można mówić o niej, jako o modlitwie głęboko zreflektowanej teologicznie, tak w zakresie samej jej struktury, jak i koncepcji celu, do którego ma ona prowadzić.

Struktura ta zbudowana jest na Słowie Bożym i charakteryzuje się głęboką pokorą. Nie należy do tego rodzaju modlitw, które mimowolnie bądź w pełni świadomie ukazują własne przeżycia duchowe, piękno duszy i wielkość duchowej inwencji samych autorów tych modlitw, nawet najbardziej szlachetnych i pobożnych.

Różaniec jest niezwykle ascetyczny. Za swój fundament obiera medytację Mądrości i Miłości Bożej w odniesieniu do Jej zbawczych planów, by wejść w świadomie przeżywaną Komunię z Bogiem. Nic bardziej nie objawia jednak Mądrości i Miłości Bożej jak Słowo Boże. To Ono ukazuje Miłość zachodzącą między Osobami Trójcy Świętej oraz Miłość Boga do człowieka. Ta ostatnia ma swoją historię, zwaną historią zbawienia. Od samego początku, wszystko co powiedział i co w akcie stwórczym uczynił Bóg, zmierzało do samoobjawienia się Go człowiekowi, w celu uczynienia człowieka uczestnikiem Bożego życia i wiecznego szczęścia.