Zatrzymaj aborcję. Zbieramy podpisy! Okna Overtona, czyli diabeł nie kusi do złego.
Teoria okna Overtona opisuje uniwersalny schemat, którego należy użyć, żeby w przekonaniu społecznym zmienić dowolną ideę, która aktualnie uważana jest przez ogół za złą na legalną. Diabeł częściej niż do złego (bo złego zrobić nie chcemy) dużo częściej kusi nas do „innego – czy nawet – lepszego dobra”. Tak więc pierwszy etap teorii Overtona brzmi: zacznijmy rozmawiać (przecież dobrze rozmawiać, prawda?) – przy okazji od razu zmieńmy nazewnictwo (bo skoro prowadzimy dialog z drugą stroną, to nie możemy jej drażnić – używajmy więc wspólnego języka). Potem powiedzmy wyraźnie, że się nie zgadzamy – ale przecież są wyjątki.
Gdy etap wyjątków zostanie „przełknięty” przez opinię publiczną powiedzmy, że nie ma co zamykać oczu na to, że zjawisko jest, choć niektórzy go nie akceptują. W kolejnym etapie trzeba uczciwie stwierdzić, że wielu będących przeciw forsowanej idei nie jest świętymi, a wielu będących za, to porządni ludzie.
Następny moment to stwierdzenie, że rzecz jest powszechnie obecna, ale w podziemiu, więc lepiej ją uregulować prawnie. Potem zostaje już tylko etap legalizacji. Jakieś przykłady praktyczne? Choćby homoseksualizm. Wcześniej nazywany pederastią (określenie „pedał” jako przekleństwo, którym w naszej podstawówce nikt nie chciał zostać poczęstowany). Dalej tylko zmiana nazwy – na homoseksualizm właśnie. Następnie, przez wiele lat – bo żeby okno zadziałało muszą upłynąć lata – zasada „ty nie mówisz, my nie pytamy”. Potem „niech sobie żyją, niech się ujawniają, tylko niech oczywiście nie mają ślubów i nie adoptują dzieci”.
Potem kolejne historie o złych rodzicach heteroseksualnych i wspaniałych historiach miłości do adoptowanych dzieci przez pary homoseksualne. Wreszcie rozważania na temat – jaki to kłopot prawny, gdy za granicą para homoseksualna wzięła ślub, a u nas w kraju on nie obowiązuje – warto dążyć do ujednolicenia prawa – czyż nie?
„Nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w oka mgnieniu” – śpiewał zespół „Raz, dwa, trzy”.
Gdy społeczeństwo przejdzie już do kolejnego etapu okien Overtona (dajmy na to „legalizacja”) zawsze pozostają w nim jeszcze ci, którzy zostali na którymś z poprzednich etapów – np. „akceptowalne, ale mocno wątpliwe”.
Bycie na innym etapie niż większość kosztuje dużo sił – w towarzystwie można zostać uznanym za staromodnego albo za konserwatystę czy radykała, stąd naturalną reakcją staje się „lepiej o tym nie rozmawiać”. Z tym, że jak okazuje się, nasza pamięć zaczyna się wtedy skupiać na rozważaniu różnic między stanowiskiem moim („być może akceptowalne”), a stanowiskiem większości („zalegalizować!”) – zderzenie nas w tym momencie z wyjściową wersją idei, z tą wersją, która w przestrzeni publicznej nie była przedstawiana od lat („rzecz zła i nie podlega to dyskusji”) może być dla nas… szokiem.
No dobrze, a inne tematy? I czy nikt z nas nie jest wolny od ulegania manipulacji? Oto test: czy łatwo jest mi przypomnieć sobie poprzednią wersję zdania: „Aborcja jest złem, ja bym tego nigdy nie zrobił, ale to zbyt trudne i skomplikowane, żebym mógł decydować za innych, którzy są w skrajnie innej sytuacji niż ja, mają bardzo uszkodzone dziecko, nie mają takich poglądów
i wsparcia jak ja, a poza tym to jest sprawa polityczna, a w tematach politycznych ja się na wszelki wypadek nie wypowiadam”?
Pamiętam słowa z drogi krzyżowej w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie: Dziś też skazywani są na śmierć niewinni, bez sądu… w naszym kraju. Mowa była o aborcji. Nie wpadłam na to sama.
Kolejny test: Jakiej różnicy spodziewasz się między odpowiedziami na identyczne pytanie, ale postawione na dwa różne sposoby:
– Czy popierasz pozostawienie w obecnym brzmieniu legalności aborcji dopuszczalnej przez ustawę o ochronie płodu ludzkiego w przypadku podejrzenia ciężkiego uszkodzenia płodu?
– Czy popierasz zabicie dziecka, o którym lekarz wykonujący USG napisze, że prawdopodobnie ma zespół
Downa?
Od 1 września br. pod hasłem zatrzymajaborcje.pl ruszyła zbiórka podpisów osób, dla których odpowiedź na którekolwiek z powyższych pytań brzmi NIE. A na jakim etapie okien Overtona Ty jesteś?
Maria Chojnacka
Żona, mama, lekarz