Do zobaczenia w niebie, kochani

Przełom października i listopada to czas, kiedy większość z nas odwiedzi groby swoich Bliskich na cmentarzach. Pewnie chodząc po cmentarnych alejkach mimochodem będziemy czytać napisy wyryte na mijanych grobach. Jedni żyli długo, innym przyszło umrzeć przedwcześnie (naszym zdaniem), czasem pojawi się informacja, że ktoś zginął podczas wojny, albo w tragicznym wypadku. Stare groby często oprócz imienia i nazwiska, dat urodzin i śmierci mają też wykute napisy: zginął tragicznie,  Prosi o Zdrowaś Maryjo, ukochana żona i matka, Powstaniec Warszawski rozstrzelany na Pawiaku. Mnie najbardziej poruszają groby małych dzieci i choć często stare i zaniedbane, to są pełne bólu i żałoby. Małe dziecięce nagrobki często były wręcz ozdabiane rzeźbami słodkich, rubasznych amorków, tak jakby postać tego „putta” miała przywoływać postać zmarłego Maleństwa. Na wielu z nich można znaleźć napisy: Powiększył grono aniołków, Śpij dobrze aniołku...

Wraz z mężem jesteśmy rodzicami, którzy utracili piątkę Dzieci przed narodzeniem. W czasach walki o tak zwane prawo do aborcji, my obchodzimy pamięć o naszych zmarłych Maluszkach. Kiedyś byłam na wizycie u siostry Elżbiety, urszulanki, która jest cenionym warszawskim ginekologiem i w poczekalni rozmawiałam z inną siostrą, która zajmowała się obsługą pacjentów. Powiedziałam jej o żałobie i smutku po staracie kolejnego Dziecka, ale dodałam: No cóż,  kolejny nasz Maluch powiększył grono aniołków. Dzięki rozmowie z tą dobrą i mądrą osobą uświadomiłam sobie, że przecież człowiek nie jest aniołem, że byty widzialne i niewidzialne, które pochodzą od Boga są inną rzeczywistością, niż ludzie – choć bardzo wiele nas łączy. Zarówno my ludzie, jak i aniołowie stworzeni jesteśmy z miłości i dla chwały Bożej. I my i aniołowie mamy wolność. Aniołowie pozostają w Niebie chwaląc Boga. My ludzie wybierając dobro możemy kroczyć drogą świętości i w ten sposób zbliżamy się do Bożego tronu.

Każdy człowiek, który przychodzi na świat również, jako nienarodzone dziecko powołany jest do świętości i w chwili śmierci może przekroczyć bramy Nieba. Kościół pozwala nam przyzywać orędownictwa świętych. A my w naszej rodzinie wierzymy, że nasze Dzieci, choć nie mogły zostać ochrzczone, czekają na nas w Królestwie Niebieskim. Kościół w swoim nauczaniu mówi o chrzcie pragnienia, czyli o zbawczych łaskach, jakich dostępują osoby, które pragnęły chrztu, a nie mogły go przyjąć przed śmiercią. Jeśli rodzice szczerze pragnęli dziecko ochrzcić, by włączyć je we wspólnotę Kościoła – żywego ciała Chrystusa, to pragnienie chrztu staje się niejako pieczęcią, która zostawia wieczny ślad w duszy dziecka. My prosimy nasze Maluchy o orędownictwo, są patronami naszej rodziny.

Przypisywanie tożsamości osobowej i praw ludzkich dzieciom nienarodzonym nie jest wymysłem współczesnych katolików. Na kartach Starego Testamentu (pisanego przecież w odległej starożytności, gdy USG jeszcze nikomu się nie śniło) pojawia się kilkakrotnie opis człowieka od poczęcia. I zwykle temu opisowi dziecka w łonie matki, towarzyszy narracja o planach Bożych.  To nie chwila narodzin, ale poczęcie jest początkiem ludzkiej historii. Izajasz wyraźnie pisze o swojej misji, w planach Bożych już w łonie matki. Podobne odniesienia znajdziemy w Psalmach.

A czymże jest spotkanie dwóch brzemiennych kobiet Maryi i Elżbiety, które opisał Ewangelista Łukasz? To nie tylko spotkanie dwóch krewnych, które w tym samym czasie są w ciąży, to także spotkanie ich nienarodzonych jeszcze dzieci. Jan poruszył się z radością, gdy Maryja weszła do domu niosąc pod sercem maleńkiego Jezusa. Maryja nazwana została Matką Pana, nie po urodzeniu Dzieciątka w Betlejem, ale tuż po poczęciu. Ta scena w Nowym Testamencie jasno pokazuje, że człowiek w planie Bożym jest od początku ważny: od poczęcia, ma swoją godność, tożsamość, a nawet emocje.

Jeśli doświadczyłeś straty Dziecka, jeśli w Twojej Rodzinie takie Dzieci były (może masz rodzeństwo, które odeszło przed narodzeniem, albo tuż po), to możesz każde z tych bliskich tobie Dzieci prosić o wstawiennictwo przed Bożym tronem. Możesz być pewny, że to Twoi osobiści orędownicy w Niebie. Oni już teraz oglądają Boga twarzą w twarz. Nawet jeśli tu na ziemi nie mają swojego miejsca, grobu, nie zostało po nich żadne zdjęcie, materialna pamiątka, to nie znaczy, że ich nie było, że nie ma po nich śladu, że z chwilą śmierci przestali istnieć. Pamiętaj: na zawsze pozostają ścieżki modlitwy, która nas łączy u stóp Tronu Boga.

Do zobaczenia w Niebie, Kochani!

Mama M.