Caritas
Być chlebem dla braci
Kto chce prawdziwie czynić miłosierdzie musi sam stać się bezinteresownym darem dla drugiego człowieka – mówił św. Jan Paweł II. W tym roku po raz kolejny w domu parafialnym zorganizowano Wigilię dla samotnych i ubogich osób z naszej parafii. Na co dzień żyją w bardzo ciężkich warunkach, w pustostanach, melinach, namiotach, gdzieś kątem, niezauważani, omijani. Na zaproszenie ks. Proboszcza w tym roku przyszło aż 14 osób. Któregoś roku było nawet 9 osób, ale w ostatnich latach tylko kilka, nawet 2 lub 3. Trzeba było je przywozić z tych miejsc, w których żyją. – Tegoroczne spotkanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że jest potrzeba organizowania takich spotkań i nie mam wątpliwości, że jest ono z korzyścią dla nas wszystkich, zarówno gości, których zapraszamy, jak i nas organizatorów – mówił ks. A. Mazański.
Służyć bliźniemu to, według brata Alberta, który jest patronem i przewodnikiem obecnego roku liturgicznego, przede wszystkim dawać siebie: „Powinno się być dobrym jak chleb. Powinno się być jak chleb, który dla wszystkich leży na stole, z którego każdy może kęs dla siebie ukroić i nakarmić się, jeśli jest głodny”.
Co roku inicjatorką i koordynatorką tych działań jest Joanna Widłak ze wspólnoty neokatechumenalnej, która motywuje wiele osób do działania i co roku znajduje się ktoś, kto przyniesie potrawy, upiecze ciasta lub złoży datek na organizację Wigilii dla ubogich i samotnych. – Nigdy nie wiemy, ile osób przyjdzie na taką Wigilię. Wprawdzie wcześniej bywamy u nich, staramy się głosić Słowo Boże, wręczamy zaproszenia, ale nie wiadomo czy się pojawią – opowiada Joanna. – Ale i tak uważam, że warto to robić, bo jeśli są ludzie, którzy nie mają gdzie spędzić Wigilii lub jej sobie po prostu nie zorganizują z różnych względów (najczęściej z biedy i samotności) to trzeba ją dla nich zorganizować i tyle. I jeśli ktoś nie ma dokąd pójść, by usiąść przy świątecznym stole, bo spotkała go okropna sytuacja życiowa, to ma chociaż zaproszenie od Proboszcza na Wigilię w parafii – mówi Joanna Widłak.
– Mogliśmy pobyć ze sobą, podzielić opłatkiem, porozmawiać, poznać się trochę i pośpiewać kolędy przy akompaniamencie gitary naszego organisty Pawła. Były nawet kolędy śpiewane na życzenie – opowiadał Wojciech Widłak, od lat współorganizator Wigilii. – Były paczki od parafian przygotowane przy współudziale ks. Proboszcza, odczuwało się wspólnotę i rodzinną serdeczną atmosferę.
To dobrze, że w szczególnym czasie świąt Bożego Narodzenia pamiętamy o naszych sąsiadach, których życie jest trudniejsze niż nasze, ale warto o nich pamiętać w ciągu całego roku, wspierać słowem, motywować, czasem zwyczajnie zgadać, spytać co słychać. Bieda jest nieatrakcyjna, wręcz odpychająca, ale kiedy się nad nią pochylimy, podejdziemy bliżej, dostrzeżemy Pana Jezusa. Papież Franciszek zachęca w tym roku: „Idźcie i głoście”. Może warto w nadchodzącym roku rozejrzeć się wokół siebie i wyszukać w swoim otoczeniu kogoś, kogo można wesprzeć swoim zainteresowaniem, może zaprosić na następna Wigilię w parafii, może zainspirować do zmiany życia, do otwarcia się na Pana Boga. Może warto wyjść poza własną wygodę i własne potrzeby i pochylić się nad braćmi bardziej doświadczonymi przez los, może słabszymi, może podejmującymi złe życiowe decyzje (nie nam to oceniać). Bądźmy bardziej uważni, by dostrzegać bliźnich wokół siebie w tej naszej małej społeczności parafialnej. Wsłuchujmy się w potrzeby osób biednych, samotnych i jeśli z jakichś względów nie możemy ich zaprosić do siebie, to pamiętajmy o nich i kierujmy ich kroki do parafii, bądźmy wrażliwi na drugiego człowieka. Może niech ta tegoroczna Wigilia, będzie zachętą, by w przyszłym roku na parafialnej Wigilii było więcej osób samotnych, bezdomnych, biednych, które nie pozostaną same na święta. Bądźmy dobrzy jak chleb!
(grudzień 2016 r.)