Od zawsze Domowy Kościół towarzyszy mojemu kapłaństwu
Pierwszy raz na wakacyjne rekolekcje tego ruchu pojechałem po czwartym roku mojego pobytu w seminarium. Moim zadaniem była wtedy pomoc przy opiece nad dziećmi podczas zajęć dla rodziców, ale było sporo czasu i okazji, by przypatrywać się tym rekolekcjom i rozmawiać z ich uczestnikami. Potem w większości parafii, w których byłem wikariuszem, towarzyszyłem kręgom w ich całorocznej formacji. Wydaje mi się, że dość szybko zobaczyłem, że jest to relacja z obustronnymi korzyściami. Nie tylko ja posługuję swoją obecnością i różnymi działaniami wobec tych małżeństw, ale również coraz bardziej wartość mojego kapłaństwa i całego mojego życia wzrasta dzięki rodzinom. Najpiękniejsze dla mnie w Domowym Kościele jest to, że uczymy się, jak splatać w swoim życiu to, co boskie, duchowe, z tym, co szare i codzienne w taki sposób, żeby to sobie nie przeszkadzało, a wręcz przeciwnie, tworzyło piękną, nierozdzielną całość. To jest wspólne i dla małżeństwa i kapłaństwa. Mam szczęście znać wiele małżeństw, które idąc tą drogą zdobyły dzięki swojej wspólnotowej formacji i łasce Pana Boga właśnie taką piękną harmonię i uczę się tego od nich.
Myśląc o tym tekście, znalazłem refleksje małżeństw z jednej z moich poprzednich parafii, które dzieliły się swoimi spostrzeżeniami po rocznym uczestnictwie w kręgu Domowego Kościoła. Oto one:
„Domowy Kościół tworzy wspólnotę ludzi, dla których Bóg jest w życiu najważniejszy. Doświadczenie tej wspólnoty daje nam wewnętrzną siłę, umacnia wiarę, dzięki czemu możemy iść przez życie pewniej, bez lęków, bez niepewności, umocnieni Bogiem, poprzez spotkania z wierzącymi osobami.” (małżeństwo z kilkunastoletnim stażem)
„Bycie w naszej wspólnocie daję mi to, że mogę podzielić się swoimi przeżyciami, radościami i troskami z innymi oraz to, że wspólnie poznajemy Pismo Święte.”
„Odkąd dowiedziałam się, że istnieje coś takiego jak DK, zawsze chciałam w tym ruchu być, razem z moją wspaniałą rodziną, mimo że jeszcze tej wymarzonej rodzinny nie miałam, ani nie znałam nawet współmałżonka. Domowy Kościół wydawał mi się idealnym miejscem dla rozwoju takiej małej komórki, jaką jest rodzina i wspaniałą szansą wspólnego kroczenia ku spotkaniu z Bogiem w wieczności. Jednak moje marzenia o byciu w ruchu nie spełniły się od początku małżeństwa. Po ośmiu latach wspólnego życia dopiero dojrzała w nas potrzeba o byciu we wspólnocie. Postanowiliśmy dać szansę temu Głosowi, który cichutko nas wołał. Dlatego gdy powstał w parafii krąg, prawie byliśmy gotowi, nieco niepewni, ale zdeterminowani, by spróbować. Muszę przyznać, że w dalszym ciągu jesteśmy bardziej na początku tej niezwykłej relacji z Nim, ale mamy coś na tej drodze, co pozwala nam kroczyć pewniej, pociągnie nas, gdy się potkniemy. To żywa wspólnota, to Kościół, który kroczy z nami ku Jezusowi. Widzimy zmiany, które zachodzą w naszej rodzinie i małżeństwie, budzi się powoli dojrzałość, chęć przebywania z Nim, bycia lepszym dla siebie na co dzień. Bardzo budujące jest uczucie, że inni z naszego kręgu mają te same pragnienia. Zauważamy też zmiany w naszych dzieciach, są zainteresowane Pismem Świętym, modlitwą i widzimy jak zasiane ziarenka kiełkują i rosną w nich. I cały miesiąc musimy tłumaczyć zniecierpliwionym dzieciom, kiedy będzie wreszcie Domowy Kościół!” (małżeństwo z dziewięcioletnim stażem)
„Nasza rodzina szukała wspólnoty, w której rodzice i dzieci mogliby żyć wiarą i Słowem Bożym. Kiedy dowiedzieliśmy się, że w naszej parafii powstaje grupa Domowego Kościoła, poczuliśmy takie pragnienie serca, że chcemy do takiej wspólnoty należeć. Teraz wiemy, że to sam Bóg nas tam zaprosił. We wspólnocie DK czujemy się zjednoczeni z Jezusem Chrystusem, bo gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię moje, tam Ja jestem pośród nich. Razem spotykamy się, aby dzielić się swoim życiem, wiarą, doświadczeniami duchowymi, aby uwielbiać Ducha Świętego, wspólnie się modlić w naszych intencjach, aby rozważać słowa Pisma Świętego i aby służyć sobie pomocą nawzajem. Gromadząc się przy stole w obecności Ducha Świętego czujemy niesamowitą jedność, braterstwo, pokój i wsparcie. Dzięki Jezusowi i wspólnocie możemy duchowo rozwijać, iść dobrą drogą w świetle, razem z Jezusem Chrystusem i być świadectwem dla dzieci i rodziny. Czujemy, że Bóg nas prowadzi każdego dnia, troszczy się o nas i chroni przed złem. Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców. (Jr 17, 7-8)” (młode małżeństwo)
„DK uczy nas jak żyć, by nasza wiara była bardziej realna, a Bóg obecny w każdej chwili naszego życia. Oprócz wsparcia duchowego dla naszej rodziny, bycie we wspólnocie cementuje naszą jedność małżeńską i osobistą relację nas jako małżonków z Bogiem.” (małżeństwo z dziewięcioletnim stażem)
ks. Zbigniew Rajski