Modlitwa Pańska (cz. II)
Siedem próśb Modlitwy Pańskiej
Po postawieniu nas w obecności Boga, naszego ojca, aby Go adorować, kochać i błogosławić, Duch przybrania za synów sprawia, że z naszych serc wznosi się siedem próśb, siedem błogosławieństw. Trzy pierwsze kierują nas do chwały Ojca, cztery kolejne poddają naszą nędzę Jego łasce (KKK 2803).
„Jezus nie nauczył nas mnogich próśb, lecz polecił, byśmy często, żarliwie i usilnie powtarzali te, które zawarte są w Modlitwie Pańskiej. Tam bowiem zawarte jest wszystko, co dotyczy woli Bożej i naszego pożytku” (św. Jan od Krzyża, DGK III, 44,4). Każdy może więc kierować ku niebu różne modlitwy według swoich potrzeb, ale zaczynając zawsze od Modlitwy Pańskiej, która pozostaje modlitwą podstawową” (KKK 2761).
Pierwsza seria próśb prowadzi nas do Ojca, by być dla Niego: Twoje imię, Twoje Królestwo, Twoja wola! Właściwą cechą miłości jest przede wszystkim pamiętać o Tym, którego kochamy. W żadnej z tych trzech próśb nie wymieniamy „nas”, ale ogarnia nas „gorące pragnienie” umiłowanego Syna o chwałę Jego Ojca. (KKK 2804).
W tych trzech pierwszych prośbach niejako prosimy Boga o to, by ujawnił świętość swego imienia, by ujawnił swoją władzę i by ujawnił potęgę swej woli. Ale czy Bóg mógłby tego nie chcieć. A jeśli chce, to tak się stanie. Jego woli nikt nie jest w stanie powstrzymać. Dlaczego więc mamy o to prosić?
Otóż my prosimy Boga, ale tak naprawdę prośba ta odnosi się do nas. Ponieważ prośby, by było uświęcone imię Ojca, by przyszło Jego królestwo, by wypełniła się Jego wola, to zachęty kierowane nie do Boga, ale do nas. Chodzi o to, byśmy my uświęcili imię Ojca, byśmy wprowadzili w życie prawa Jego królestwa oraz byśmy wypełnili Jego wolę.
Owszem, prosimy Boga, aby nam w tym pomógł, ale uświęcenie imienia Boga, podległość Jego władzy i wypełnienie jego woli, to nasze zadania, które powinniśmy sobie uświadamiać odmawiając Modlitwę Pańską.
Co więcej prośby te ułożone są w pewnej kolejności, która jest istotna. One pokazują, co dla Boga jest najważniejsze. Na pierwszym miejscu jest troska o świętość Jego Imienia, dalej o podległość Jego władzy i wreszcie troska o pełnienie Jego woli.
„Modlitwa Pańska jest najdoskonalszą z modlitw… W niej prosimy nie tylko o to, czego możemy słusznie pragnąć, ale także w kolejności, w jakiej należy tego pragnąć. Modlitwa Pańska nie tylko uczy nas prosić, ale także kształtuje wszystkie nasze uczucia” (św. Tomasz z Akwinu).
Święć się imię Twoje
Pierwsza prośba Modlitwy Pańskiej dotyczy uświęcenia Imienia Ojca Niebieskiego.
W prośbie tej odczuwamy cały podziw Jezusa dla piękna i wspaniałości Ojca oraz Jego pragnienie, aby wszyscy Go rozpoznali i pokochali za to, kim jest naprawdę. „Niech się święci imię Twoje! Niech imię Twoje będzie uwielbione!”
W języku biblijnym imię wyraża osobę, wyraża to, kim ktoś jest. Kto szanuje imię osoby, szanuje osobę, która je nosi. Kto niszczy imię osoby, niszczy samą osobę. Mówimy często o „dobrym imieniu człowieka”, chcąc wyrazić szacunek do niego. Gdy zaś ktoś odbiera komuś „dobre imię”, niszczy jego godność.
Przywołując jakąś osobę, wymawiamy jej imię. Analogicznie, przywołując Boga, wymawiamy Jego imię.
Objawienie przez Boga swojego Imienia było ujawnieniem Jego istoty. To był gest niezwykłego zaufania do człowieka domagający się szacunku i czci. Mówienie do siebie po imieniu jest znakiem zaufania, znakiem zażyłości, a takiej relacji nie wolno nadużywać, wystawiać na próbę. To właśnie dlatego w „Dekalogu”, jako drugie przykazanie, zawarty został zakaz wzywania imienia Bożego do czczych rzeczy. Chodzi o to, byśmy w sytuacjach niegodnych czy też dla żartu i z lekceważeniem nie wymawiali Jego imienia, bo On wezwany przybywa i jest lekceważony.
Przez szacunek dla świętości Boga naród Izraelski nie wymawiał Jego imienia. W czasie czytania Pisma św. imię „Jahwe” – „Ten, który jest”, zastępowano przez hebrajskie „Adonai”, po grecku „Kyrios” (KKK 209).
A więc prośba: Święć się imię Twoje oznacza niech sam Bóg będzie uświęcony! Kto jednak mógłby uświęcić Boga, skoro to On sam jest po trzykroć święty i to On uświęca?
Dlatego wezwanie „święcić się” należy tutaj rozumieć nie tyle w sensie przyczynowym (Nikt nie może uświęcić Boga, ale to Bóg sam uświęca, czyni świętym), ale przede wszystkim w znaczeniu wartościującym: oznacza uznać Boga za świętego, traktować w sposób święty, godny czci i szacunku.
Gdy mówimy: „Święć się imię Twoje”, prosimy, aby było ono uświęcone w nas, którzy jesteśmy w Nim, ale także w innych, na których łaska Boża jeszcze oczekuje, by wypełniać przykazanie, które zobowiązuje nas do modlitwy za wszystkich, nawet za nieprzyjaciół. Oto dlaczego nie mówimy dokładnie: Święć się imię Twoje „w nas”, ponieważ prosimy, by święciło się ono we wszystkich ludziach (KKK 2814).
Człowiek, który zachowuje się w sposób niegodny Boga, poniża Jego Imię. Uświęca je natomiast ten, kto zachowuje Jego przykazania i czyni dobro.
Od naszego życia i od naszej modlitwy zależy nierozłącznie to, czy imię Boże będzie święcone wśród narodów: Prosimy Boga, by święcił swoje imię, gdyż przez świętość zbawia On i uświęca wszelkie stworzenie… (KKK 2814)
Chodzi o imię, które daje zbawienie upadłemu światu, ale prosimy, by to imię Boże było uświęcone w nas przez nasze życie. Bo jeśli dobrze żyjemy, imię Boże jest błogosławione; ale jeśli źle żyjemy, jest ono znieważane, jak mówi Apostoł: „Z waszej przyczyny poganie bluźnią imieniu Boga” (Rz 2 24; Ez 36, 20-22).
Tak więc prośba o „święcenie się imienia Bożego” – to w gruncie rzeczy prośba o nasze nawrócenie, o prawość naszego życia, którym najdoskonalej oddaje się cześć Bożemu imieniu.
Prośba, by imię Ojca zostało uświęcone, wyraża pragnienie Jezusa, by Ojciec był poznany i sławiony przez wszystkich. Na tym polegać będzie życie wieczne, „Aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga” (J 17,3). Święcić imię Boże” – to znaczy czynić wszystko, żeby to imię było jak najpowszechniej znane i czczone.
Przyjdź królestwo Twoje…
Po prośbie, by uświęcone było Jego imię, człowiek wierzący wyraża pragnienie, by jak najszybciej nadeszło Jego królestwo. W tym wezwaniu zwracamy się do Boga, by przyszło Jego królestwo, Jego władza, Jego panowanie. Czym Jest królestwo Ojca, którego przyzywamy? Jakiej władzy i jakiego panowania pragniemy?
Królestwo Boże to jeden z najczęstszych tematów nauczania Jezusa. Uczył o nim w przypowieściach o zasiewie, o chwaście, o ziarnku gorczycy, o sieci zarzuconej w morze…: „Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać?” – pyta Jezus (Łk 13,18). Lękał się, by nie zrozumiano go opatrznie. Królestwo Boże ma bowiem niewiele wspólnego z ziemskim panowaniem.
Dlatego po cudzie rozmnożenia chleba, kiedy tłum chciał go obwołać królem, usunął się na bok. Jezus konsekwentnie odcinał się od wszelkich prób ustanowienia Go królem. Przyznał się do tego w sytuacji najbardziej beznadziejnej, kiedy już nikt nie mógł utożsamić Jego królowania z potęgą ziemską. Przed sądem Piłata powiedział: „Tak, Jestem Królem, ale królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18,36). Ono nie jest z tego świata. Ono jest na tej ziemi, ale nie z tej ziemi. Ma ono bowiem charakter duchowy. Rozwija się w świecie, ale swój ostateczny cel znajduje dopiero w niebiosach.
Przypowieść o skarbie ukrytym w roli podkreśla radość i zaangażowanie człowieka w zdobycie królestwa. Najpierw trzeba znaleźć królestwo Ojca, odkryć Jego wartość, następnie zrobić wszystko, aby stać się jego właścicielem. Chcąc przyjścia królestwa Ojca, musimy być gotowi na trud, wyrzeczenie i poświęcenie, które są konieczne do jego zdobycia. Ale Jego wartość przekracza wszelkie nasze ofiary…
Modląc się do Ojca słowami: „Przyjdź królestwo Twoje”, prosimy Go, by z Jego pomocą, z pomocą Syna i Ducha Świętego, stworzenie stało się Jego królestwem: królestwem prawdy, dobra, miłości i pokoju. „Królestwo Boże. . . to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14,17; KKK 2819).
W Modlitwie Pańskiej chodzi przede wszystkim o ostateczne przyjście Królestwa Bożego w chwili powrotu Chrystusa. Z jednej strony Królestwo Boże już jest między nami, a zarazem przychodzi, jest przedmiotem nadziei. Od dnia Pięćdziesiątnicy przyjście Królestwa jest dziełem Ducha Pana, „który dalej prowadzi swoje dzieło na świecie i dopełnia wszelkiego uświęcenia” (KKK 2818).
To królestwo jest pośród nas. A przecież ono musi do nas ciągle przychodzić. Bo my jesteśmy jeszcze dalecy od prowadzenia życia zgodnego z wolą i prawami naszego Króla. Dlatego Chrystus uczy nas codziennie wołać: Przyjdź królestwo Twoje! (Mt 6,10). Nakazuje nam też szukać tego królestwa: Starajcie się najpierw o królestwo Boże (Mt 6,33).
Królestwo Boże może oznaczać także samego Chrystusa; Tego, którego pragnąc wzywamy każdego dnia i którego przyjście chcemy przyśpieszyć swoim oczekiwaniem (KKK 2816).
Jezus przyszedł. Ale świat wciąż jest naznaczony grzechem, pełen ludzi cierpiących, osób, które się ze sobą nie jednają i nie przebaczają, wojen i wielu form wyzysku. Wszystkie te fakty świadczą o tym, że zwycięstwo Chrystusa jeszcze się w pełni nie dokonało: wielu mężczyzn i kobiet żyje nadal z zamkniętym sercem. To przede wszystkim w tych sytuacjach na ustach chrześcijanina pojawia się wezwanie: „Przyjdź królestwo Twoje!”. To jakby powiedzieć: „Potrzebujemy Ciebie, Jezusie; potrzebujemy, abyś wszędzie i na zawsze był Panem pośród nas!” – powiedział Ojciec Święty Franciszek.
Warunkiem wejścia do Królestwa Bożego jest pełnienie woli Ojca. Jezus naucza: „Nie każdy, który mówi: Panie, Panie wejdzie do Królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę Ojca mego, który jest w niebie” (Mt 7, 21).
Bądź wola Twoja
W trzeciej prośbie zwracamy się do Boga Ojca słowami: „niech się stanie wola Twoja”. Wypowiadając tę prośbę Modlitwy Pańskiej należy uważać, aby słowa te nie były jedynie pustą formą, ale by towarzyszyła im świadomość i stanowcza wola dotrzymania tego, co one oznaczają.
Dlaczego ten fragment Modlitwy pańskiej należy odmawiać szczególnie rozważnie? Otóż wola Boga, Jego pragnienie, bardzo często jest odmienna od naszej woli i naszych pragnień. My zaś w tej modlitwie wołamy o to do Boga w trybie rozkazującym, by zaistniała, wypełniła się Jego wola, a nie nasza.
Jezus, Syn Boży, ucząc swoich uczniów modlitwy do Ojca, w Ogrójcu pokazał, ile może kosztować wypełnienie woli Ojca. Modlił się: „Ojcze, jeśli to możliwe, niech ominie Mnie ten kielich! Wszakże nie jak ja chcę, ale jak Ty!” (Mt 26,39). I Jezus wypił ten kielich goryczy i cierpienia, bo taka była wola Ojca. O to prosił tymi samymi słowami, jakie zawarte są w Modlitwie Pańskiej.
W Chrystusie, dzięki Jego ludzkiej woli, wola Ojca została wypełniona w sposób doskonały i raz na zawsze. Przychodząc na ten świat, Jezus powiedział: „Oto idę… abym spełniał wolę Twoją, Boże” (Hbr 10, 7; Ps 40, 7). Oraz „Moim pokarmem jest pełnienie woli Ojca”. Tylko Jezus może powiedzieć: „Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba” (J 8, 29). W modlitwie swej agonii godzi się całkowicie na tę wolę: „Nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie” (Łk 22, 42; KKK 2824))
Jezus znał wolę Ojca. Wiedział, że jest przejawem największej mądrości i największej miłości, ale miał też świadomość, że jej realizacja bardzo boli i dużo kosztuje. Przyjmował ją w krwawym pocie. Jezus, „chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5, 8).
Jeśli dla Jezusa przyjęcie woli Ojca było tak trudne, to co dopiero dla nas. Dlatego zanim w trybie rozkazującym zaczniemy do Boga wołać o wypełnienie Jego woli, starajmy się najpierw ją poznać.
Pierwszym zadaniem ucznia Jezusa, który chce szczerze odmawiać Modlitwę Pańską, jest poznanie woli Boga i Jego pragnień. Wola Boga ukazana jest w Piśmie Świętym, w Tradycji i nauczaniu Kościoła, w wydarzeniach naszego życia i świata….
Wolą Boga jest nasze uświęcenie. Bóg pragnie, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy.
Drugim zadaniem Uczniów Jezusa jest zaakceptowanie, przyjęcie woli Ojca. Choć często jej nie rozumiemy, to jednak chcemy, by było tak, jak chce Bóg, bo to dla nas najlepsze i najmądrzejsze.
Łatwo przyjąć wolę Boga, gdy jest podobna do naszej, gdy np. po latach modlitw rodzi się upragnione dziecko, gdy ktoś wychodzi z nałogu, zostaje uleczony z bardzo ciężkiej choroby, gdy wszystko się układa w życiu rodzinnym i zawodowym.
Trudno jednak ją zaakceptować, gdy nie jest podobna do naszej, lub wprost przeciwna naszym pragnieniom i oczekiwaniom, gdy mimo długich i intensywnych modlitw przychodzi choroba, kalectwo czy śmierć.
Łatwo przyjmować wolę Boga, gdy nas nagradza, obdarza oczekiwanym dobrem. Trudno, gdy nas doświadcza, poddaje próbie….
Kto nie chce, by spełniła się wola Ojca, ale Jego własna i jego pragnienia, nie powinien sięgać po tę modlitwę. Trzeba dojrzewać do tego, by szczerze do Boga powiedzieć: „Niech się stanie wola Twoja”. Trzeba wzrastać w zaufaniu do Boga, a to dokonuje się przez poznawanie prawdziwego Oblicza Ojca. „Kto Mnie zobaczył, zobaczył także Ojca” – mówi Jezus.
Jeśli chcemy się dowiedzieć jak Bóg obchodzi się z tymi, którzy z głębi serca proszą Go o spełnienie się Jego woli, popatrzmy na Chrystusa modlącego się w Ogrójcu – pisze św. Teresa. Tego, którego nad wszystko miłował, obarczył boleścią, prześladowaniami i męką krzyżową.
„Łatwo zatem możecie się domyślać, jaka jest wola Jego – czytamy w Dziejach Duszy. Takich to darów Ojciec użycza swoim na tym świecie, a użycza ich wedle miary miłości, jaką ich miłuje. Kogo więcej miłuje, temu więcej tych darów udziela… Zna Pan serce każdego; wie, że kto Go bardzo miłuje, ten zdolny jest wiele cierpieć dla Niego; kto Go mało miłuje, temu mało da do cierpienia. Miara zdolności naszej do noszenia krzyża, wielkiego czy małego, jest, w moim przekonaniu, miarą miłości naszej.
Oddając się całkowicie Bogu i wypełniając Jego wolę stajemy się zdolni do przebycia w bardzo krótkim czasie drogi wiodącej do źródła Bożej miłości. Bez tego zaś całkowitego ofiarowania swej woli Panu, aby we wszystkim uczynił z nami swoją wolę, nigdy nas nie dopuści do zakosztowania z tego źródła wody żywej” (D 32,9).
Teresa modli się: „Niech się spełni we mnie, Panie, wola Twoja, w czym i jak chcesz, wedle upodobania boskiego Twego! Chcesz mi zesłać cierpienia? – Daj siły do zniesienia i niech przyjdą; przeznaczasz mi prześladowania, choroby, zniewagi, nędzę i głód? Oto mnie masz, Ojcze mój! … Tylko Ty, Panie, uczyń łaskę ze mną i daj mi królestwo Twoje, … abym zdołała spełnić, co obiecuję, a potem rozporządzaj mną według woli Twojej…” (D 32,10).
Podobnie modlił się św. Augustyn: Daj mi, Panie, co rozkazujesz, i rozkazuj, co chcesz!
W tym wezwaniu Modlitwy Pańskiej prosimy naszego Ojca, by złączył naszą wolę z wolą Jego Syna, byśmy pełnili Jego wolę i wykonywali Jego zamysł zbawienia za życie świata. Sami jesteśmy całkowicie niezdolni do tego, ale zjednoczeni z Jezusem i dzięki mocy Jego Ducha Świętego możemy Mu poddać naszą wolę i zdecydować się na wybór tego, co zawsze wybierał Jego Syn: czynić to, co podoba się Ojcu (KKK 2825).
Modlitwa Pańska to najpiękniejsza, a zarazem najtrudniejsza modlitwa, ponieważ najbardziej wymagająca. Od tego, kto ją odmawia, wymaga wysiłku, pracy, zmagania się ze swoją słabością. Ten, kto nie jest dojrzałym religijnie uczniem, powinien się zastanowić, czy nie sięgnąć po inne teksty. Często jest bowiem odmawiana bez głębszej refleksji, w pośpiechu, z przyzwyczajenia.
o. Roman Hernoga OCD