Modlitwa Pańska (cz. I)
Przedstawiamy rozważania na temat Modlitwy Pańskiej przygotowane przez ojca Romana Hernogę, karmelitę, który miał głosić rekolekcje w naszej parafii.
Modlitwa „Ojcze nasz” jest modlitwą wyjątkową, modlitwą najdoskonalszą, której nie można porównać z żadną inną modlitwą. „Zbadajcie wszystkie modlitwy, jakie znajdują się w Piśmie Świętym, a nie wierzę, byście mogli znaleźć w nich coś, czego nie zawierałaby Modlitwa Pańska” – pisze św. Augustyn.
To są najlepsze słowa, jakich można używać w rozmowie z Bogiem, ponieważ dał nam je sam Jezus. „Modlitwa Pańska” oznacza, że modlitwy do naszego Ojca nauczył nas i dał nam ją Pan Jezus… On jest nauczycielem naszej modlitwy” (KKK 2765).
Jezus często modlił się na osobności. Uczył, że jeśli chcesz modlić się, wejdź do swej izdebki, i módl się do Ojca, który widzi w ukryciu. Jednak w Jego modlitwie było coś wyjątkowego, coś, co na pewno nie umknęło uwadze Jego uczniów, skoro znajdujemy w Ewangeliach ich prośbę: „Panie, naucz nas się modlić” (Łk 11,1 ). Widzieli jak Jezus się modlił i chcieli się nauczyć, jak to się robi. A Jezus nie odmawia, nie jest zazdrosny o swoją bliskość z Ojcem. On przyszedł właśnie po to, aby wprowadzić nas w tę relację. I tak staje się nauczycielem modlitwy dla swoich uczniów, dla nas wszystkich, którzy pragniemy nauczyć się modlić.
Dlatego, jeśli nawet modlimy się od wielu lat, zawsze powinniśmy prosić Jezusa: „Panie, naucz mnie się modlić”. Św. Jan Paweł II pisał w liście Nowo Millenio Ineunte (32). Modlitwy nie można uważać za coś dokonanego. Modlitwy trzeba się uczyć, wciąż na nowo niejako przyswajając sobie tę sztukę od samego boskiego Mistrza, jak pierwsi uczniowie: „Panie naucz nas się modlić” (Łk 11, 1)
Wyjątkowość Modlitwy Pańskiej zawarta jest także w jej prostocie. Jest to przecież modlitwa zwięzła i krótka. Być może uczniowie spodziewali się, że Jezus nauczy ich jakiejś długiej i podniosłej modlitwy, podkreślającej majestat Boga. Byłoby to sprzeczne z nauką o modlitwie Jezusa, który mówi: „Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich” (Mt 6,7-8).
Jezus wkłada w usta swoich uczniów krótką, lecz śmiałą modlitwę złożoną z siedmiu próśb – liczby, która w Biblii nie jest przypadkowa, a wskazuje na pełnię.
Dlatego Modlitwę Pańską może odmawiać każdy uczeń Jezusa. Może odmawiać ją wszędzie, gdziekolwiek się z najdzie, i w każdym czasie. Jest ona znakiem rozpoznawczym uczniów Jezusa.
Chociaż modlitwa „Ojcze nasz” jest modlitwą ustną, to jednak nie możemy jej traktować jak formułki do mechanicznego powtarzania. Prawdziwa modlitwa ustna nie może być „bezmyślna”, ale musi być połączona ze świadomością, co się mówi i do kogo się mówi. Albowiem, gdy mówią same tylko usta, a serce i umysł nie zwraca uwagi na to, co one wypowiadają, ściśle mówiąc nie jest to modlitwa, albo modlitwa mechaniczna, nieuważna na jaką żali się Bóg poprzez proroka Izajasza: Ten lud czci mnie wargami, ale jego serce daleko jest ode Mnie (Iz 29, 13).
Jezus podaje nam nie tylko słowa naszej synowskiej modlitwy, ale równocześnie daje Ducha, przez którego stają się w nas „duchem i życiem” (J 6, 63).
Modlitwa Kościoła
Modlitwa Pańska, zgodnie z Tradycją apostolską, jest zakorzeniona w modlitwie liturgicznej. Znajduje się w sakramentach wtajemniczenia chrześcijańskiego: chrzcie św., bierzmowaniu i Eucharystii oraz w Jutrzni i Nieszporach. Pierwsze wspólnoty modliły się słowami Modlitwy Pańskiej „trzy razy dziennie” w miejsce „osiemnastu błogosławieństw” omawianej w pobożności żydowskiej.
„Pan uczy nas modlić się wspólnie za wszystkich naszych braci. Nie mówi On „Ojcze mój”, któryś jest w niebie, lecz „Ojcze nasz”, aby nasza modlitwa była zanoszona w jednym duchu za całe Ciało Kościoła” (Św. Jan Chryzostom).
Ojcze… (KKK 2779-2785)
Zanim wypowiemy pierwsze wezwanie Modlitwy Pańskiej, dobrze będzie najpierw pokornie oczyścić nasze serca z niektórych fałszywych wyobrażeń „tego świata”. Z pokorą musimy uznać, że „Ojca nikt nie zna tylko Syn” i ci, którym „Syn zechce objawić”, to znaczy prostaczkowie (Mt 11, 25-27). Ojca nikt nigdy nie widział, ale kto zobaczył Syna, zobaczył też Ojca.
Oczyszczenie serca dotyczy powstałych w naszej historii osobistej i społecznej wyobrażeń ojca i matki, które wpływają na naszą relację do Boga, a więc nasze życie duchowe. Musimy być świadomi, że Bóg, nasz Ojciec, przekracza kategorie świata stworzonego.
Wyrażenie „Bóg Ojciec” nigdy nikomu nie było objawione. Mojżeszowi Bóg przedstawił się słowami: „Jestem, który Jestem” (Wj 3,14). A Jezus dodał: Ten, który jest, jest naszym Ojcem. Możemy wzywać Boga jako „Ojca”, ponieważ został On nam objawiony przez Jego Syna, który stał się człowiekiem… Gdy modlimy się do Ojca, jesteśmy w komunii z Nim i Jego Synem, Jezusem Chrystusem.
Pierwszym słowem Modlitwy Pańskiej jest adorujące, pełne zachwytu i uwielbienia uznanie Boga za Ojca! To coś wspaniałego, że możemy zwracać się do Boga – „Ojcze”! Dopiero potem następuje błaganie. Chwałą Boga jest to, że uznajemy Go za „Ojca”, Boga prawdziwego. Składamy Mu dziękczynienie i uwielbienie, że objawił nam swoje imię, że pozwolił nam w nie wierzyć i że zamieszkuje w nas Jego Obecność.
Św. Teresę od Jezusa wprawia w zdumienie hojność Jezusa, który ofiarował nam tak wspaniały dar i to już na samym początku Modlitwy Pańskiej: „Och, Synu Boży i Panie mój! Jakże wiele dajesz za jednym razem w tym pierwszym słowie” (D 27,2)
Kiedy naprawdę uświadomimy sobie wagę tego, co mówimy, nazywając Boga „Ojcem” będziemy urzeczeni i całkowicie obezwładnieni, i nie będziemy w stanie powiedzieć nic więcej jak tylko: „Ojcze nasz”.
Teresa zachęca nas, aby mówić Ojcze nasz razem z Chrystusem, aby z perspektywy Jezusa, Syna Bożego, kontemplować tajemnicę Ojca, aż poczujemy się dziećmi w Synu.
Nieco dalej zachwyca się tym, jak dobrego Ojca daje nam dobry Pan Jezus! „Taki Ojciec z natury swojej musi być lepszy od wszystkich ojców na świecie, bo wszystko, co w Nim jest, musi być najwyższym i najdoskonalszym dobrem” (27,2)….
Modlitwa Pańska przypomina nam, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Św. Paweł pisze do Galatów: „Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abbà, Ojcze!” (Ga 4,6). Dwukrotnie powraca to samo wezwanie, w którym streszcza się cała nowość Ewangelii. Po poznaniu Jezusa i wysłuchaniu Jego przepowiadania, chrześcijanin nie uważa już Boga za tyrana, surowego sędziego, którego należy się bać, ale odczuwa, że w jego sercu rodzi się zaufanie: może rozmawiać ze swoim Stwórcą, nazywając go „Ojcem”. Wyrażenie to jest tak ważne dla chrześcijan, że często pozostaje nienaruszone w swojej pierwotnej formie: „Abbà”.
Powiedzenie „Abbà” jest czymś o wiele bardziej intymnym i poruszającym, niż jedynie nazywanie Boga „Ojcem”. Rzadko się zdarza, aby w Nowym Testamencie wyrażenia aramejskie nie zostały przetłumaczone na język grecki. Musimy sobie wyobrazić, że w tych aramejskich słowach pozostał, jakby „nagrany”, głos samego Jezusa. Okazano szacunek dla idiomu Jezusa. W pierwszym słowie „Ojcze nasz” od razu znajdujemy radykalną nowość modlitwy chrześcijańskiej.
Ta prawda, że Bóg jest naszym Ojcem, a my jesteśmy Jego dziećmi bywa często zapomniana. O tej prawdzie w sposób szczególny przypomniała nam św. Teresa od Dzieciątka Jezus. O Teresie z Lisieux można powiedzieć z całym przekonaniem, że Duch Święty pozwolił jej sercu objawić bezpośrednio ludziom naszych czasów fundamentalną tajemnicę – rzeczywistość Ewangelii. (…) – mówił o niej niezapomniany św. Jan Paweł II (Lisieux, 2.06.1980) … Jakaż bowiem prawda ewangeliczna jest bardziej fundamentalna i uniwersalna niż ta: Bóg jest naszym Ojcem, a my jesteśmy jego dziećmi?!
Być dzieckiem samego Boga – to najwyższa godność i źródło naszej wielkości. Żaden większy zaszczyt nie może nas spotkać. Jesteś prezesem, dyrektorem, profesorem czy rektorem, ministrem czy premierem? To nic nie znaczy wobec tego, że jesteś synem, córką samego Boga, Stwórcy wszechświata.
Na łonie Ojca odkrywasz, że nie jesteś dziełem przypadku lub efektem ślepej ewolucji, lecz kimś chcianym i kochanym przez Boga. Kimś zupełnie wyjątkowym i niepowtarzalnym!
Ojcze nasz – to imię budzi w nas zarazem miłość, zapał w modlitwie…, a także nadzieję, że otrzymamy to, o co zamierzamy prosić… Bo czego może On naprawdę odmówić swoim dzieciom, skoro już wcześniej pozwolił im być Jego dziećmi? (św. Augustyn). „Trzeba nieustannie kontemplować piękno Ojca i nasycać nim naszą duszę” (św. Grzegorz z Nyssy).
Ten darmowy dar przybrania za synów wymaga z naszej strony nieustannego nawrócenia i nowego życia. Należy pamiętać – przypomina św. Cyprian – że skoro nazywamy Boga „naszym Ojcem”, powinniśmy postępować jak dzieci Boże”. Zostaliśmy stworzeni na obraz Boży, który został zamazany przez grzech. Jednak podobieństwo do Boga zostało nam przywrócone dzięki łasce ofiarowanej na chrzcie św., na którą powinniśmy odpowiedzieć właściwym życiem. Stąd też modlitwa do naszego Ojca powinna rozbudzić w nas pragnienie i wolę, by upodobnić się do Niego.
Ojcze „nasz” (nas)
Drugie słowo Modlitwy Pańskiej w języku polskim brzmi „nasz”. Jednak w języku greckim jest użyte słowo „hemon”, który oznacza „nas”. Słowo „nasz” to forma zaimka dzierżawczego w pierwszej osobie liczby mnogiej. Zaimek dzierżawczy wskazuje zawsze na pewną własność, wyraża jakąś formę posiadania. Natomiast w naszym stosunku do Boga wykluczona jest jakakolwiek forma posiadania. My w żaden sposób nie posiadamy Boga. Bóg jest bytem całkowicie suwerennym – niezależnym od nikogo.
Wypowiadając zaimek „nasz” (nas), nie wyrażamy posiadania, lecz całkowicie nową relację do Boga. W Chrystusie staliśmy się „Jego” ludem, a On jest odtąd „naszym Bogiem.
Gramatyczny zaimek „nasz” (nas) określa rzeczywistość wspólną dla wielu. Jest tylko Jeden Bóg i jest On uznany za Ojca przez tych, którzy przez wiarę w Jego Jedynego Syna odrodzili się przez wodę i Ducha. Kościół jest nową komunią Boga i ludzi…. Modląc się do „naszego” Ojca, każdy ochrzczony modli się w tej komunii: „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących” (Dz 4,32).
Wreszcie, jeśli rzeczywiście modlimy się „Ojcze nasz”, wyzbywamy się indywidualizmu, ponieważ miłość, którą przyjmujemy, wyzwala nas z niego. Zaimek „nasz” (nas) rozpoczynający Modlitwę Pańską, podobnie jak „my” czterech ostatnich próśb, nie wyklucza nikogo. Aby był on wypowiadany w prawdzie, należy przezwyciężyć wszelkie podziały i różnice. (KKK 2792)
To, że wszyscy chrześcijanie wołają do Boga tak samo: „Ojcze nasz (nas)”, wskazuje także na to, że jako Jego dzieci jesteśmy wobec siebie równi, że jako rodzeństwo, powinniśmy nawzajem darzyć się szacunkiem i miłością. Nie ma lepszych i gorszych dzieci Boga, są tylko tacy, którzy Ojcu i sobie okazują więcej lub mniej szacunku i miłości.
Prawdziwe przyjęcie Boga jako naszego Ojca oznacza odrzucenie wszelkiego rodzaju podziałów czy różnic społecznych, przywilejów i zaszczytów. Skoro uznajemy Boga za naszego Ojca – to zdaniem św. Teresy – powinniśmy zachowywać się jak Jego dzieci – synowie i córki jednego Ojca – traktując wszystkich na równi, jak braci i siostry, a nie być zarzewiem konfliktów i podziałów w naszych wspólnotach z powodu statusu społecznego albo roszczeń do zaszczytów, przywilejów i pierwszeństwa (por. D 27,6)
Stąd też gorące pragnienie Jezusa wyrażone tuż przed śmiercią, by pomiędzy dziećmi Boga nie było podziałów, ale panowała jedność: „Ojcze Święty, proszę…, aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili jedno w Nas, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17,21).
Modlitwa wspólnotowa – Pragnienie jedności podkreśla także to, że Modlitwa Pańska, zgodnie z wolą Boga, jest modlitwą wspólnotową i powinna być taka nawet wtedy, gdy odmawiamy ją sami. Jest to możliwe, jeśli w czasie modlitwy dołączamy nasz głos do tych, którzy tymi samymi słowami zwracają się do Boga. Odległość liczona w kilometrach nie ma tu znaczenia.
Myślenie tylko o sobie, o swoich sprawach czy też proszenie tylko za siebie to jedna z pokus na modlitwie. Jezus takiej modlitwy nie polecał. Co więcej, Jezus wskazał, że modlitwa wspólnotowa ma wyjątkową wartość: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię Moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Modlitwa Pańska jest właśnie taką modlitwą. Kiedy się nią modlimy, Jezus jest zawsze pośród nas i włącza się w słowa i prośby zanoszone do Boga Ojca.
W tej krótkiej modlitwie nie pada nigdy słowo „ja”, „mój” czy „mnie”. Nie ma w niej zaimków w liczbie pojedynczej. Modlitwa Pańska nie jest więc indywidualnym wołaniem, ale wspólnym głosem skierowanym do Ojca niebieskiego. Głosem wspartym obecnością Jezusa. Stąd też bierze się jej moc. Ilekroć uczniowie Chrystusa odmawiają tę modlitwę, zanoszone są także prośby za mnie. W każdej sekundzie ktoś modli się dla mnie o chleb, o dopuszczenie grzechów, o wybawienie od złego. Taka świadomość to coś niezwykle cennego.
„Któryś jest w niebie”
To biblijne wyrażenie nie oznacza miejsca czy przestrzeni, lecz sposób istnienia; nie oddalenie Boga, ale Jego majestat. Nasz Ojciec nie znajduje się „gdzie indziej”, On jest „ponad tym wszystkim”, co możemy zrozumieć z Jego świętości.
Św. Teresa od Jezusa mówi nam, że my jesteśmy niebem, gdzie przebywa Ojciec i zaprasza, abyśmy nie tylko w to uwierzyli, ale też tego doświadczyli: „Czy sądzicie, że mało jest byście wiedziały, co to jest niebo, w którym macie szukać Boskiego Ojca waszego?”… – pisze Teresa i dodaje: „jasną i niewątpliwą jest prawdą, że gdzie jest król, tam jest i dwór jego, więc gdzie jest Bóg, tam jest i niebo. … Święty Augustyn powiada, że szukał Boga wszędy wkoło siebie, aż wreszcie znalazł Go w samym sobie” (D 28,1)
Dlatego, „aby dusza mogła rozmawiać z Boskim Ojcem swoim i cieszyć się obecnością Jego, nie ma potrzeby wzlatywać aż do nieba ani modlić się głośno” (D 28,1). Ponieważ przebywa On w naszym wnętrzu zawsze nas słyszy. Nie trzeba wyjść z nas samych, aby Go znaleźć. Wystarczy nie krępować się tak dobrym Gościem i „mówić do Niego jak do Ojca, prosić Go jak Ojca”, przedstawiać mu z ufnością nasze potrzeby.
Ze słowem „ojciec” wiąże się słowo „ojcowizna” – dom, będący własnością ojca, który ma stać się dziedzictwem jego dzieci. Modlitwa Pańska kieruje nasz wzrok ku wiecznemu dziedzictwu, ku domowi Boga, który jest zarazem naszym domem. Jezus mówi: „W domu Ojca Mego jest mieszkań wiele. Idę przygotować wam miejsce” (J 14, 1-3). Ten dom czeka na nas, jest dla nas przygotowany. W tym domu czeka nas Bóg Ojciec. On chce podzielić się z nami swoją własnością, chce z nami przebywać na wieki.
Gdy Kościół modli się „Ojcze nasz, któryś jest w niebie”, wówczas wyznaje, że jesteśmy Ludem Bożym już przebywającym „na wyżynach niebieskich w Chrystusie Jezusie” (Ef 2,6), „ukrytym z Chrystusem w Bogu” (Kol 3,3), a jednocześnie „wzdychamy, pragnąc przyodziać się w nasz niebieski przybytek” (2 Kor 5,2) [KKK 2796].
W tekście oryginalnym (greckim) jest zwrot „Ojcze nas, ten w niebach”, a więc słowo „niebo” użyte jest w liczbie mnogiej. Wskazuje to, że jest wiele nieb. Skąd taka myśl i jakie ma to znaczenie? Otóż starożytni Żydzi sądzili, że w niebie są różne stany. Są tam różne miejsca przygotowane dla ludzi, zgodnie z ich życiowymi zasługami. Wyliczali siedem kręgów niebieskich, siedem nieb w drodze do samego Boga. Byli przekonani, że nie wszyscy, którzy przebywają w niebiosach są sobie równi. Sądzili, że panuje tam sprawiedliwa hierarchia, której autorem jest sam Bóg.
Nie tylko Żydzi tak uważali. Święty Paweł uczył także, że „Ten, który stąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić” (Ef 4,10). W innym zaś miejscu pisze: „Znam człowieka w Chrystusie, który przed czternastu laty – czy w ciele – nie wiem, czy poza ciałem, też nie wiem, Bóg to wie – został porwany aż do trzeciego nieba” (2 Kor 12,2). Tak sądzili też niektórzy z Ojców Kościoła.
Papież Benedykt XVI w encyklice o nadziei, ucząc o Sądzie Ostatecznym, wskazał także, że w rzeczywistości niebieskiej będzie miało miejsce pewne zróżnicowanie, że nieskończona Miłość Boga jest także Sprawiedliwością. Czytamy tam: „Na uczcie wiekuistej złoczyńcy nie zasiądą ostatecznie przy stole obok ofiar, tak jakby nie było miedzy nimi żadnej różnicy”. Są więc nieba, są różnice i jest Bóg Ojciec wszechobecny i przenikający rzeczywistości niebieskie.
o. Roman Hernoga OCD