Rozmowa z Aleksandrą de Mezer, krajową koordynatorką kwatery polskiej w Panamie podczas ŚDM
Od 2010 roku bierzesz czynny udział w organizacji Światowych Dni Młodzieży. Masz już więc bogate doświadczenie w tym względzie. Jak wypadły ŚDM w Panamie w porównaniu np. z Krakowem?
W każdym kraju jest inaczej. ŚDM w Panamie były małe, ale dla Panamczyków bardzo potrzebne. W Krakowie było więcej Europejczyków. To jest główna różnica.
Schemat organizacji i przebiegu tych spotkań pozostaje ten sam od lat, zmienia się młodzież, która w nich uczestniczy. Zmienia się też osoba Papieża. W przypadku Benedykta XVI było większe nastawienie na słuchanie Ojca Świętego. Z Papieżem Franciszkiem młodzież zbytnio nie analizuje treści przemówień, tylko potrzebuje doświadczenia relacji, przyjęcia. Katechezy są krótkie i konkretne. Więcej czasu przewidziane jest na bycie, interakcje, rozmowę. Dla współczesnych młodych ludzi to jest ważniejsze. Najpierw chcą poczuć wspólnotę. Wielu młodych z różnych powodów nie ma doświadczenia domu, dlatego szukają takich miejsc, gdzie poczują się potrzebni, zauważeni. Duszpasterstwo to jest przestrzeń, gdzie młodzi czują się u siebie. Oni potrzebują towarzyszenia, bycia przy nich, potrzebują wiedzieć, że ktoś się nimi interesuje. Ważne jest budowanie wspólnoty między nimi. Młodym potrzebna jest wiara w siebie, to że mogą coś dać z siebie, że coś znaczą, że ktoś ich chce i lubi dlatego, że są.
Uczestnicy tegorocznego spotkania podkreślają ogromną gościnność i życzliwość, z jaką zostali przyjęci.
Przed Światowymi Dniami Młodzieży byłam w Panamie trzy razy i spotkałam tam uczestników spotkania w Krakowie, którzy podkreślali serdeczne przyjęcie przez Polaków i sami też tak chcieli nas ugościć. Mnie również ujęła ich gościnność i niezwykła otwartość. I choć ze swojego punktu widzenia dostrzegałam mnóstwo niedociągnięć organizacyjnych, to widziałam też ogrom włożonej ciężkiej pracy. A wszelkie niedociągnięcia nadrabiali wdziękiem i życzliwością.
To było ciekawe przeżycie dla europejskiej młodzieży, dla Polaków. Mogliśmy doświadczyć Ameryki Środkowej, tej bogatej i biednej. Przy czym, to ci ubodzy ludzie dawali z siebie więcej niż mogli dać. Podobne odczucia miałam w Brazylii, kiedy nasi gospodarze częstowali pielgrzymów obiadem sami nie jedząc, ale tak się cieszyli, że nas goszczą, że nie sposób było im odmówić.
Jakie jest Twoje doświadczenie Kościoła w Panamie?
To jest mały Kościół w porównaniu z naszym polskim, bo sama Panama jest mała. Tamtejszy Episkopat liczy 8 biskupów, a diecezje są wielkości naszych parafii. W ten sposób kontakt duchownych ze świeckimi jest bardzo bliski i personalny. Specyfiką Kościoła w Panamie jest otwartość na ludzi o innych przekonaniach.
To podobnie jak idea Światowych Dni Młodzieży, które nie są zarezerwowane tylko dla katolików.
ŚDM to spotkanie otwarte młodych z Papieżem. Do wolontariatu zgłaszały się także osoby innych wyznań chrześcijańskich. Młodzi ludzie z Kościoła panamskiego są otwarci na ewangelizowanie innych. Jest to specyfika kultury południowej, która jest bardzo rodzinna i stawia przede wszystkim na relację, na bycie ze sobą. Nasze spotkania robocze, organizacyjne trwały czasem po pięć godzin. Jechałam na nie przygotowana i chciałam szybko załatwić sprawy. Z czasem jednak przyzwyczaiłam się, że Panamczykom, jak prawdziwym południowcom, zależy na tym, żeby ze sobą pobyć, a dopiero potem załatwić to, co mają do załatwienia. To jest ich natura, klimat, nastawienie na bycie przy drugim człowieku. Zrozumiałam, że bycie razem jest nie mniej ważne, niż załatwianie spraw. Kolejną specyfiką jest sposób uczestniczenia we Mszy św. czy bycia w świątyni. Panamczycy nie są sztywni, ani strój, ani postawa nie wskazuje dostatecznego sacrum zachowanego dla miejsca związanego z modlitwą. Oni jednak przychodzą do kościoła i nie są w nim usztywnieni, bo wiedzą, że przychodzą do kochającego Boga i doświadczają pełnej akceptacji. My jesteśmy narodem Północy, mamy inny temperament i tradycję, to zrozumiałe, że inaczej funkcjonujemy, ale widziałam, że wielu młodym pielgrzymom ta otwartość się podobała.
Co radziłabyś osobom, które po raz pierwszy wyjadą na ŚDM, które w 2022 r. będą odbywały się w Lizbonie?
Przede wszystkim na dni młodzieży warto jechać ze wspólnotą, a nie samemu. Wspólne przeżycie buduje wspólnotę. Myślę, że warto, by każdy młody człowiek choć raz doświadczył tego, co uczestnicy ŚDM. Jest to czas odkrywania swoich możliwości, przekraczania siebie i budzenia w sobie entuzjazmu, który ma w naturze młodość. ŚDM to jest droga, która ma swoje przystanki w różnych krajach, co kilka lat, ale pamiętajmy, że spotkania młodych odbywają się też na szczeblu krajowym w każdą Niedzielę Palmową. Tego dnia w roku w Rzymie Panamczycy przekażą Portugalczykom, gospodarzom kolejnych dni młodych, symbole ŚDM – krzyż i ikonę Matki Bożej. Po tym fakcie ruszą przygotowania do spotkania w Lizbonie.
Które słowa Papieża Franciszka zachowasz w sercu po tegorocznym spotkaniu?
Papież zwracał uwagę na gotowość młodych ludzi do służenia innym. Podkreślał, że jest to wielka siła młodego pokolenia. „To siła, która może zmienić świat; to jest rewolucja, która może pokonać potężne moce tego świata: rewolucja służby” – mówił. „Znaczenie naszego życia można odnaleźć jedynie w służbie Bogu i drugiemu człowiekowi” – powiedział Papież i podkreślił, że gotowość do służby, to nie tylko chęć działania, ale przede wszystkim odwaga pytania Boga o Jego wolę względem każdego człowieka. „W tej relacji z Bogiem w milczeniu serca, odkrywa się własną tożsamość i powołanie, do którego wzywa Pan. Ono może się wyrażać w różnej postaci: w małżeństwie, w życiu konsekrowanym, w kapłaństwie”. Ojciec Święty przestrzegał też przed pokusą zamknięcia się w egoizmie. „Nie istnieje powołanie do egoizmu” – mówił.
Papież Franciszek zachęcał nas też do naśladowania Maryi, która może być przykładem odważnego słuchania głosu Boga i odpowiadania na niego swoim życiem. Stawiając Maryję za wzór, Papież prosił: „miejcie odwagę, by wejść w swoje wnętrze i zapytać Boga: czego chcesz ode mnie? Pozwólcie, by Bóg do was mówił, a zobaczycie swoje życie przemienione i pełne radości”.
Rozmawiała Katarzyna Pawlak