Grób Pański to jest miejsce zmartwychwstania

      W dziesiątym roku kapłaństwa pierwszy raz pojechałem do Ziemi Świętej z moim rocznikiem z seminarium. Miałem wrażenie, że Pan mówi do mnie w każdym miejscu. I tak było do momentu, kiedy po raz pierwszy weszliśmy do grobu Jezusa w Jerozolimie. Spędziłem w nim jakieś siedem minut i nie usłyszałem nic. Wyszedłem z tego grobu. Koledzy poszli na obiad. A ja wróciłem do grobu. Prawosławny mnich, który pilnuje grobu był miłosierny i pozwolił mi tam siedzieć pół godziny. To się nigdy tam nie zdarza. Przeklęczałem pół godziny w pustym grobie Jezusa i nic nie usłyszałem. Byłem spanikowany.
I tak mówiłem do Jezusa: „wiem, że to jest najważniejsze miejsce na świecie; nie rób mi tego”. Wyszedłem z grobu. Siadłem w odległości pięciu metrów od niego. Otwarłem Ewangelię o kobietach, które idą do grobu i przeczytałem zdanie: „wiem, że szukacie Jezusa z Nazaretu, nie ma go tutaj”. Pamiętam jak wychodziłem z Bazyliki Grobu Bożego, wiedząc, że muszę Go znaleźć i że Go na pewno nie ma w tym grobie. To jest ostatnie miejsce na świecie, gdzie można Go szukać. Do dziś mam w sobie to desperackie „muszę Cię znaleźć”, „wiem, że żyjesz”.
Mam nadzieję, że macie w sobie to pytanie.
ks. bp Grzegorz Ryś