Zaproszenie do aktu wiary

W czasie oktawy Wielkiej Nocy, pozdrawiamy się słowami: „Chrystus zmartwychwstał!”, „Prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!” Głoszenie Zmartwychwstania Pańskiego jest aktem wiary. W tym kontekście przypomnijmy katechezę ks. Andrzeja Mazańskiego o tym jak Pan Bóg zaprasza nas, byśmy w Niego wierzyli w różnych sytuacjach na co dzień.

– Pan Bóg zaprasza nas do aktów wiary, które sprawią, że z człowieka zagubionego czy przeżywającego udręki, obawy stajemy się kimś stojącym na mocnym gruncie. Wierzyć to znaczy stanąć na pewnym gruncie. Wiara jest łaską, a więc darem,  z którym wychodzi do nas Pan Bóg i zaprasza, by Go przyjąć. W swojej miłości chce nas obdarować, uzdolnić, zaprosić do aktu wiary.  Podprowadza nas do tego aktu odwołując się do naszej wolności.  W akcie wiary jest coś głęboko ludzkiego, podkreślającego głęboko godność człowieka.  Pan Bóg nie może sam w nas wzbudzić aktu wiary. Może nas pobudzić do tego, podprowadzić, ale żywej, aktualnej wiary bez naszej odpowiedzi nie wzbudzi.   

Jak Pan Bóg nas zaprasza do aktu wiary?

Zaproszenie, które jest wyrazem miłości Boga, przychodzi do nas na różny sposób.

„I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam!». Jezus mu odrzekł: «Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy». Natychmiast ojciec chłopca zawołał: «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!»” (Mk 9, 22-24)

Ten fragment pokazuje sytuację człowieka w wielkiej potrzebie, w sytuacji, w której sobie zupełnie nie radzi – jego dziecko jest opętane.  Mówi do Jezusa w swojej bezradności: „Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam!” Jezus odpowiada: „Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy.” Te słowa są wyraźnym zaproszeniem, zachętą, że warto wierzyć. Spróbuj uwierzyć, nie wątp („jeśli możesz”) bo to sprawi, że wszystko będzie możliwe. Czasami nam także Pan Bóg pokazuje, że warto jest wierzyć.
I ten człowiek z Ewangelii wypowiada słowa, które są bardzo ważne i zarazem ciekawe: „Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!”  Te słowa są pragnieniem. Jezus swoją zachętą o możliwościach płynących z wiary sprawił, że ów człowiek chce wierzyć. On chce, ale to nie znaczy, że wierzy. Stara się zdobyć na ten akt.

Wobec apostołów zachęta wyrażona jest w ostrzejszy sposób. Po faryzeuszach Pan Jezus najostrzej traktuje właśnie apostołów, nie jest dla nich zbyt delikatny, wymaga od nich więcej.  „On zaś spał w tyle łodzi na wezgłowiu. Zbudzili Go i powiedzieli do Niego: «Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy?» On wstał, rozkazał wichrowi i rzekł do jeziora: «Milcz, ucisz się!». Wicher się uspokoił i nastała głęboka cisza. Wtedy rzekł do nich: «Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary?»” (Mk 4, 38-40) To też jest swoista zachęta do wiary, tylko stanowcza, mobilizująca, zgodna z naturą mężczyzny. Jakże wam brak wiary? Po tych zawstydzających słowach zaczyna rodzić się pragnienie wiary. Mogłoby się wydawać, że wierzą, ale oto w konkretnej sytuacji zareagowali tak, jakby nie wierzyli zupełnie. To bardzo ostra i specyficzna zachęta do aktu wiary, ale jak widać Pan Bóg działa w różny sposób.

Delikatnie i stanowczo zachęca Pan Jezus tego, kto jest w bardzo trudnej sytuacji. „Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: «Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła». Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!».” (Mk 5,22-24.35-36) W tej traumatycznej sytuacji dla ojca zachęta do aktu wiary też jest specyficzna, gdyż w sytuacji lęku, który może narastać, nie jest się skłonnym do aktów wiary. Pan Jezus chce  zatrzymać te lęki Jaira i mówi: Nie bój się, tylko wierz. Tylko to potrzebne jest w tej sytuacji. Ta zachęta jest delikatna (tylko wierz), a stanowcza, bo Pan Jezus ucina to, co jest przeszkodą do aktu wiary, czyli lęk, który już ogarnia tego człowieka.

Innym rodzajem zachęty jest radość płynąca z aktu wiary, z faktu, że Pan Jezus jest blisko, moje życie wpisuje się w Jego  życie. Dobrze widać to na przykładzie fragmentu z książki Teresy Dmochowskiej „Ancilla. Pamiętnik wieśniaczki francuskiej”:                                                                  

ZMYWANIE

W tej chwili, kiedy jestem tylko sługą tych, których kocham, nie czyha na mnie żadna pokusa pychy. Ręce ociekające tłuszczem… Fartuch zachlapany… Jestem w tej chwili tylko tą, która służy…

      W jak najlepszym towarzystwie. Bo w oparach wilgoci jesteś ze mną, Jezu, taki sam jak na szczycie Taboru. Wśród chlupotania wody docierają do mnie te same słowa, któreś zwrócił ongiś do wszystkich, co pracują: „Sługo wierny w rzeczach małych…”, „Czuwajcie, aż nadejdzie Pan…”, „Spełniać Wolę Ojca…”.

Jakaż to radość stawiać – o! bardzo nieudolnie! – moje stopy w ślady Twoich Stóp.

      „Przyszedłem po to, aby służyć!”

SŁUŻBA

A kiedy już jestem śmiertelnie znużona po tylu ciężkich pracach, gdy nie znajduję już w sercu żadnych słów, z których można by ułożyć modlitwę, zbieram wszystkie ruchy, które w ciągu dnia wykonałam – ustawiczne ruchy wszystkich kobiet i matek

i składam je obok Twoich, Maryjo.

I wtedy mam wrażenie, że wolno mi zakosztować

cienia tej radości, której Ty doznawałaś, mówiąc:

„Oto ja, Służebnica Pańska…”

Przejście tej kobiety od czynności domowej do refleksji o Panu Jezusie i Matce Bożej jest aktem wiary w codzienności, jest uświadomieniem sobie, że moje zwyczajne życie, to co robię, przeżywam, to co jest dla mnie po ludzku trudne wpisuje się w życie Pana Jezusa i Matki Bożej. Pojawia się wówczas radość, która utwierdza na drodze wiary.

Pismo Święte mówi, że „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie.” (Hbr.10,38) Znaczy to, że z aktów wiary rodzą się następne. Pan Jezus pokazuje, że warto wierzyć, że dzięki wierze wszystko jest możliwe. Zachęca nas do aktu wiary: Ja chcę wierzyć, wiem, że sam nie jestem w stanie (zaradź memu niedowiarstwu) potrzebuję dalej Twojej pomocy – i w ten sposób ta wiara zaczyna żyć. Staje się rzeczywistością dynamiczną naszego życia. Nasze akty wiary pozwalają nie tylko na podtrzymanie i pogłębianie więzi z Panem Bogiem wtedy, kiedy nawet cały dzień nie mamy czasu, jak często mówimy – czas płynie, przeżywamy go na różne sposoby – a akty wiary mogą się rodzić w przeróżnych momentach naszej codzienności.

(Katecheza ks. Andrzeja Mazańskiego)