Dzielmy się wiarą jak chlebem

Katecheza ks. Andrzeja Mazańskiego wygłoszona podczas spotkania Środowiska Medycznego Świętej Rodziny 14 marca 2019 r.

Skałą i zbawieniem jest mój Jezus, Syn Boży, Zbawiciel, mój Pan – śpiewamy w jednej z piosenek religijnych, które pamiętam z młodości. W słowie WIARA w języku greckim akcent jest położony na poznanie, przyjęcie za prawdę, uznanie jakiejś prawdy. Natomiast w kręgu kultury semickiej, wschodniej to słowo oznacza zmienić miejsce z niepewnego i stanąć na gruncie trwałym i mocnym. Jest to tłumaczenie bliższe temu, którego używa Pan Jezus w spotkaniach z ludźmi czy w nauczaniu. Nie wystarczy tylko przyjąć tę prawdę, ale przede wszystkim stanąć na fundamencie pewnym, trwałym. W wypadku wiary chrześcijańskiej mocnym i trwałym fundamentem jest Jezus.

Kobieta kananejska – wiara sprowokowana

(Mt 15, 22-28) A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha». Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: «Odpraw ją, bo krzyczy za nami!» Lecz On odpowiedział: «Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela». A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: «Panie, dopomóż mi!» On jednak odparł: «Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom». A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów». Wtedy Jezus jej odpowiedział: «O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» Od tej chwili jej córka była zdrowa.

W wielu miejscach Ewangelii możemy przyjrzeć się, jak Pan Jezus podprowadza do aktu wiary, czy też podkreśla czyjąś wiarę. Przykładem może być kobieta kananejska prosząca Jezusa o pomoc. Jezus nie tylko odmawia jej prośbie, ale też wypowiada słowa, które można by odebrać, jako odrzucenie: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. Są to słowa, które ludzie ceniący swoją godność i wartość mogliby potraktować jako pogardę i odrzucenie. Ciekawe w postawie tej kobiety jest, że ona opiera się na tych słowach Jezusa. Przestaje opierać się na sobie, na swojej prośbie o uzdrowienie córki, na tym, że jest biedna, że nie daje sobie rady i przychodzi z prośbą, że szuka ratunku. Liczy, że Pan Jezus sprosta jej oczekiwaniom. Padają bardzo ostre słowa Jezusa i na tych słowach kobieta opiera się mówiąc: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów. Po tym padają Jego słowa: wielka jest twoja wiara. Jezus podkreślił jej wiarę i dokonał tego, o co prosiła. Kobieta kananejska stanęła w tym momencie na gruncie wiary. Przyjęła słowa Jezusa jako skałę, na której można się oprzeć i stało się.

Uboga wdowa – wiara podkreślona

(Mk 12, 41-44) Potem usiadł naprzeciw skarbony i przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Przyszła też jedna uboga wdowa i wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz. Wtedy przywołał swoich uczniów i rzekł do nich: «Zaprawdę, powiadam wam: Ta uboga wdowa wrzuciła najwięcej ze wszystkich, którzy kładli do skarbony. Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało; ona zaś ze swego niedostatku wrzuciła wszystko, co miała, całe swe utrzymanie».

W wielu innych miejscach na kartach Ewangelii widzimy przejście na grunt wiary, kiedy Pan Jezus tylko podkreśla wiarę tych osób. Dwa pieniążki były całym utrzymaniem ubogiej wdowy. Dokonał się w tym momencie akt wiary. Pozbawia się tego, co ma mając pewność, że od tego momentu Bóg będzie się o nią troszczył. Jest to wyraźne nawiązanie do wdowy z Sarepty Sydońskiej, do której przyszedł z prośbą prorok Eliasz.

(1Krl 17, 10-15) Wtedy wstał i zaraz poszedł do Sarepty. Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Więc zawołał ją i powiedział: «Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił». Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał na nią i rzekł: «Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba!» Na to odrzekła: «Na życie Pana, Boga twego! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi [strawę]. Zjemy to, a potem pomrzemy». Eliasz zaś jej powiedział: «Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś; tylko najpierw zrób z tego mały podpłomyk dla mnie i przynieś mi! A sobie i twemu synowi zrobisz potem. Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak: „Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię”». Poszła więc i zrobiła, jak Eliasz powiedział, a potem zjadł on i ona oraz jej syn, i tak było co dzień.

Ubogiej wdowy w świątyni Pan Jezus nie musi podprowadzać. Akt wiary się w niej dokonuje na wzór wdowy z Sarepty. Szaleństwo kobiety, która pozbawia się tej resztki, którą ma, by oprzeć się na Bogu, jest najlepszym, co mogła zrobić.

Byłem kiedyś świadkiem takiej wiary w pewnej rodzinie wielodzietnej. Rodzice nie mieli pieniędzy potrzebnych na szkołę dla syna i wówczas on ufnie im zaproponował, by oddali to, co mają biedniejszym od siebie, a wówczas o pieniądze Pan Bóg się zatroszczy. Był to akt jego wiary w to, że Pan Bóg zawsze daje więcej niż to, co my oddajemy potrzebującym. Jeśli mamy za mało, to oddajmy,
a Pan Bóg zwróci nam stokrotnie.

Jair – wierz tylko

(Mk 5, 35- 36) Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: «Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?» Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: «Nie bój się, wierz tylko!».

Wiara to jest przejście z opierania się na chwiejnym i niestabilnym fundamencie, jakim jestem ja sam, i przejście na grunt skały, jakim jest Pan Jezus. Przykładem takiej postawy jest Jair. Jairowi, który przyszedł prosić Pana Jezusa o uzdrowienie córki podaje rękę podprowadzając go do aktu wiary. Kiedy ojciec myśli, że jest już za późno, bo dziecko umarło, Pan Jezus mówi: Wierz tylko. Słowa te są wyraźnym pociągnięciem w chwili, kiedy ten człowiek może stracić nadzieję. Słyszy – stań na pewnym gruncie, oprzyj się na mnie.

W podobnej sytuacji jest ojciec proszący o uzdrowienie syna epileptyka:

(Mk 9, 21-24) Jezus zapytał ojca: «Od jak dawna to mu się zdarza?» Ten zaś odrzekł: «Od dzieciństwa. I często wrzucał go nawet w ogień i w wodę, żeby go zgubić. Lecz jeśli możesz co, zlituj się nad nami i pomóż nam!». Jezus mu odrzekł: «Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy». Natychmiast ojciec chłopca zawołał: «Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu!»

Ojciec bezradny wobec choroby syna prosi, ale wie, że jego wiara jest słaba. Widzi to Jezus i podpowiada mu, że wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. To wzbudza akt pokory i prośbę o łaskę wiary: Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu! Źródłem wiary jest Pan Jezus. My sami z siebie takiej wiary nie mamy. W akcie wiary tych osób jest oparcie się na osobie Jezusa i na Jego słowach.

Dzielenie się wiarą

W różny sposób można dzielić się wiarą. Z Pisma Świętego i z Katechizmu Kościoła Katolickiego wiemy, że w pewnym sensie mamy obowiązek dzielenia się wiarą i dawania świadectwa wiary. W Katechizmie czytamy: (KKK 1816) Uczeń Chrystusa powinien nie tylko zachowywać wiarę i żyć nią, ale także wyznawać ją, odważnie świadczyć o niej i szerzyć ją: „Wszyscy… winni być gotowi wyznawać Chrystusa wobec ludzi i iść za Nim drogą krzyża wśród prześladowań, których Kościołowi nigdy nie brakuje” (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 42; por. dekl. Dignitatis humanae, 14).
Służba i świadectwo wiary są nieodzowne do zbawienia: „Do każdego więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32-33).

Padają tu mocne słowa Pana Jezusa wzywające nas do tego, by przyznać się do Niego, wyznać, że to On jest skałą i zbawieniem dla nas. Warto się w tym miejscu zastanowić, kiedy to wyznanie wiary ma wartość. Św. Paweł mówi, że zawsze powinniśmy być gotowi do uzasadnienia tej nadziei, która w nas jest: (1P 3, 15) Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest.

Świadectwo wiary ma wartość wówczas, kiedy przez moje czyny wynikające z wiary mogę nakarmić duszę drugiego człowieka. Same słowa, deklaracje, że wierzymy nie są przekonywujące, chyba że w sytuacji, kiedy wypowiedzenie ich będzie oznaczało pozbawienie życia w obronie wiary. Wówczas same słowa są jej świadectwem. Czasem rozbijamy się o to, że pragniemy podkreślić, że jesteśmy wierzący, chcemy komuś wypomnieć, że jest niewierzący albo, że jego wiara jest słaba lub chcemy nakłonić kogoś do tego, żeby uwierzył.

Natomiast dzielić się wiarą jak chlebem, to dać pokarm osobie głodnej. Nie jest to tylko słowo czy pouczenie, ale coś co jest owocem wiary w Jezusa Chrystusa. Owoc wyrasta z mojej wiary i tym pragnę się podzielić z drugim człowiekiem. Dawno temu, w parafii, w której pracowałem był chory starszy mężczyzna, do którego chodziłem w pierwsze piątki miesiąca. Był to człowiek wierzący i  przyjmujący cierpienie, którego doświadczał. Kiedyś podczas spotkania powiedział: Proszę księdza, ta miłość Pana Boga wcale nie jest taka słodka. Słowa te mnie mocno poruszyły. Oto człowiek, który wierzy, dotyka
go cierpienie, które go przerasta i on wie, że z tym cierpieniem związana jest miłość Pana Boga. Wierzy, że to jest miłość. Doświadcza, że ona nie jest słodka, ale nie cofa swego aktu wiary, dalej opiera się na tej miłości, która pomimo goryczy pozostaje miłością Boga. To był owoc, którym on się ze mną podzielił. I muszę przyznać, że owoc wiary tego człowieka wielokrotnie mi pomógł i nim się nakarmiłem. Prze tyle lat pamiętam o nim.

Takich sytuacji, w których ktoś podzieli się owocem swojej wiary nie jest w nadmiarze. Samego mówienia i teoretyzowania o wierze mamy czasem za dużo, ale gdy ktoś dzieli się owocem, a ja jestem go głodny, to będę to przyjmować.

11 marca była 45. rocznica śmierci sługi Bożej Stanisławy Leszczyńskiej, położnej, która w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau pomogła przyjść na świat trzem tysiącom dzieci. Wszystkie dzieci rodziły się tam żywe i zdrowe, a matki rodziły zupełnie naturalnie nie będąc przy porodzie nacinane, co doceniają współczesne położne. W „Raporcie położnej z Oświęcimia” Stanisła wa Leszczyńska pisała, że każdy poród traktowała jak Boże Narodzenie, a każde rodzące się dziecko jak maleńkiego Jezusa. Gdy w czasie porodu występowały jakieś komplikacje, Stanisława z wielką wiarą prosiła o natychmiastową pomoc Matkę Jezusa: „Matko Boża, załóż tylko jeden pantofelek i przybądź szybko z pomocą”. W obozie w Oświęcimiu nazywano ją Mateczką, bo nie godziła się na zabijanie noworodków, troskliwie się o nie troszczyła wiedząc, że za to może ją spotkać kara śmierci. Jej miłość do dzieci i matek była silniejsza niż lęk. Wielokrotnie powtarzała: „Nigdy nie wolno zabijać dzieci’. Przed każdym porodem modliła się i błogosławiła matkę i dziecko. To był owoc jej wiary w sytuacji skrajnej.

Innym przykładem jest bł. Hanna Chrzanowska, pielęgniarka, która kiedy przyszła do niewierzącego  chorego do domu najpierw umyła mu nogi. W pewnych sytuacjach nie trzeba mówić, pocieszać czy umacniać, czasami nasz czyn może być uzasadnieniem nadziei, którą mamy  w sobie i być świadectwem wiary, jej owocem. Katechizm mówi, że świadectwem wiary są czyny miłości. Sam Pan Jezus obmywał uczniom nogi, choć oni tego wówczas nie rozumieli: (J 13, 7) «Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział». Ten czyn bł. Hanny Chrzanowskiej wobec chorego był świadectwem stanięcia na gruncie, którym dla niej był Pan Jezus.

Symbol wiary

Tekst wyznania wiary – Credo –  jest symbolem naszej wiary. Co to jest symbol? Pochodzi od greckiego słowa symbolon i oznacza połowę przełamanego przedmiotu, np. pieczęci, którą przedstawiamy jako znak rozpoznawczy, żeby uwiarygodnić kogoś. Jest to uwiarygodnienie. Ktoś wyznając Credo jest rozpoznany przeze mnie, jako ten, który żyje tą samą wiarą co ja. „Wierzę w” to pierwsze słowa Składu Apostolskiego; „ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny” — ostatnie. W Katechizmie przytoczone są słowa św. Ambrożego, który  mówi: Symbol jest pieczęcią duchową, jest rozważaniem naszego serca, jakby zawsze obecną obroną z całą pewnością jest skarbem naszej duszy. Pokazuje czym jest dar wiary. Przechodzę z opierania się na sobie i przez wiarę opieram się na Panu Bogu i ta wiara jest ukonkretniana w tym symbolu i zawsze mogę rozpoznać braci w wierze poprzez tekst Składu Apostolskiego. Credo jest pieczęcią, na której mogę potwierdzić swoje życie.