Rodzina w centrum Adwentu

Adwent kojarzy mi się z obrazami, które jasno mówią, że Bóg przychodzi w rodzinie i przez rodzinę, i że niezmiennie pozostaje ona najbardziej naturalną przestrzenią do funkcjonowania człowieka. Dlatego zapragnęłam napisać coś tak bardzo oczywistego, że: dobrze jest żyć w rodzinie, budować małżeństwo, rozwijać relacje rodziców i dzieci, doceniać fakt, że siostry i bracia mogą żyć w przyjaźni na całe życie i jeszcze, że to piękne, gdy człowiek starzeje się i kończy ziemską wędrówkę otoczony rodziną… Chciałam napisać o zwyczajnym życiu, bo mam wrażenie, że współczesny świat w szaleństwie subiektywizmu i kultu niezależności próbuje rodzinę zepchnąć na margines, podważając jej naturalną wartość.

Obrazy, które towarzyszą nam w Adwencie

Bohaterem dwóch pierwszych tygodni Adwentu w liturgii Słowa jest bliski krewny Jezusa: Jan Chrzciciel, którego misją życiową jako proroka, było bezpośrednie przygotowanie Narodu Wybranego na spotkanie z wyczekiwanym od pokoleń Zbawicielem. Ważnym obrazem adwentowego czasu, jest spotkanie Maryi i Elżbiety.  Piękny witraż w naszym kościele pokazuje tę scenę odwiedzin: Maryja i Elżbieta witają się w uścisku i choć mamy świadomość, że obie panie są w stanie błogosławionym, to jeszcze dla przypomnienia artysta umieścił w górnej części witrażowego obrazu scenę, na której Jan chrzci Jezusa trzydzieści lat po tym spotkaniu.

Posługując się językiem współczesnego świata można powiedzieć, że zarówno Maria jak i Elżbieta były w nieplanowanych ciążach. Marii przecież groziła śmierć, jako kara za poczęcie dziecka poza małżeństwem. Elżbieta stawała przed ryzykiem trudu urodzenia i wychowania dziecka w jesieni życia. Jednak obie panie w chwili spotkania skupiły się na tym, co dobre: na nowym życiu, które niosły pod sercem, nie poświęcając uwagi potencjalnym trudnościom, jakie mogły je czekać. To spotkanie opisane przez Ewangelistę Łukasza jest spotkaniem pełnym radości, witalności i bliskości spokrewnionych kobiet, które łączy nadzieja i wdzięczność Bogu.

Zadbać o rodzinę

W adwentowym czasie szukajmy sposobów, by pielęgnować rodzinę: więzi małżeńskie, rodziców i dzieci, rodzeństwa, postarajmy się też zadbać o relacje z dalszymi krewnymi. Bóg zapragnął stać się częścią konkretnej rodziny: stając się darem jednoczącym małżeństwo Maryi i Józefa, ale też wpływając na życie rodziny w szerszym ujęciu, zmienił losy Elżbiety i Zachariasza.

Świat potrzebuje rodzin pełnych życia i miłości, tak jak spragniona ziemia rosy. Rodzin, które razem trwają, razem rozwijają się mimo potknięć i podnoszą z upadków. Zróbmy wszystko, co w naszej mocy, aby nie dać się zwariować i pozostać wiernym temu, jak Bóg sobie zaplanował porządek życia na ziemi.

Poprzez proste gesty, rozmowy, spotkania dbajmy o nasze więzi w rodzinie, tak by stworzyć przyjazną i bezpieczną przestrzeń dla wszystkich jej członków od poczęcia, aż do starości.

Ksiądz Robert kiedyś w Wielkim Tygodniu zachęcał małżonków, by na wzór Jezusa umywali sobie stopy. Ksiądz Zbigniew niedawno przy okazji uroczystości Chrystusa Króla zachęcał mężów i żony, by choć czasem zwracając się do siebie używali określenia Królu, Królowo. Sprawdziłam: to działa, daje uśmiech i uspokojenie w chwilach napięcia, które są częścią rodzinnej codzienności.

Szukajmy inspiracji w różnych źródłach takich jak: lektury, nagrane konferencje, spotkania na żywo i rekolekcje. Skorzystajmy też z propozycji grup i wspólnot służących małżeństwom, które ksiądz Proboszcz zaprasza do pracy apostolskiej w naszej rodzinie parafialnej. Korzystajmy z okazji, by rozmawiać z przyjaciółmi, którzy są gotowi dzielić się swoim doświadczeniem, jak pomimo codziennych wyzwań wypracowują sposoby, by być wciąż razem, blisko siebie.

Oby Pan Bóg pozwolił nam w rodzinach mówić do siebie nawzajem: Dziś kocham Cię bardziej, niż wczoraj, jutro chcę Cię kochać bardziej, niż dzisiaj.

Marta