Gdy umierała najpiękniejsza kobieta świata…

Podczas tegorocznych wakacyjnych wędrówek po Bieszczadach trafiliśmy do starej cerkwi w Turzańsku. Mieliśmy szczęście, że świątynia była otwarta i właśnie kończyły się przygotowywania do niedzielnej liturgii. Gościnni gospodarze – łemkowski kościelny i jego żona, poświęcili nam uwagę i przedstawili w skrócie historię miejsca i opowiedzieli o dekoracjach i ikonach zdobiących cerkiew. Jedna z ikon poruszyła bardzo moje myśli. Był to obraz, który przedstawiał Maryję po zaśnięciu i uniesieniu z ziemi (czyli po śmierci), która otrzymuje niebiański strój. W krótkim wprowadzeniu do ikony, (która jest zawsze obrazem symbolicznym i ma zapraszać do medytacji) usłyszałam, że Maryja z duszą i ciałem została wzięta do Nieba bez strojów ziemskich i dopiero w Królestwie Niebieskim otrzymała nowe szaty. Dotknęła mnie wtedy świadomość, że wszelka odzież odgrywa ważną rolę tylko tutaj podczas ziemskiego życia i z całą pewnością nie będzie nam służyć po drugiej stronie wieczności.

Piękna Pani

Maryja często nazywana jest przez osoby, które Ją widziały Piękną Panią. Tak spotkanie z Nią w La Salette wspominała 15-letnia Melania, a także Bernadetta Soubirous z Lourdes, Pastuszkowie z Fatimy, czy Nathalie Mukamazimpaka z Kibeho. Piękno Maryi nie jest potwierdzeniem, czy powieleniem ziemskich kanonów urody. Wierzę, że każda z osób, której dane było spotkać i rozmawiać z Maryją miała dar widzenia Matki Bożej w perspektywie duchowej i przez pryzmat duchowy opisywała osobę, z którą rozmawiała, jako Piękną Panią. Kult piękna Maryi trwa nieprzerwanie od dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa. Maryja musiała być ważną dla Apostołów i pierwszych chrześcijan skoro ewangeliści pisali o Niej na kartach Pisma Świętego, a już w pierwszych wiekach tworzone były rożne obrazy z Jej wizerunkiem i rozwijał się kult maryjny. Według apokryfów i legend Maryja wiedziała, że nadchodzi Jej czas przejścia do wieczności, i że znów będzie blisko Syna. Wyobrażam sobie, że nie martwiła się o pomarszczone ciało, nie przejmowała się siwymi włosami, dłońmi zniszczonymi codzienną pracą czy brakiem pedicure. To wszystko było tylko zewnętrzną obwolutą niezmiennie pięknej duchowo Kobiety. Kobiety, która całe życie oddała z miłością Bogu i nie zabrała ze sobą z ziemi nic poza czystą duszą.

Nagość i świętość

Nagość Maryi w chwili zakończenia ziemskiego pielgrzymowania jest powrotem do nagości doskonałej, czyli świętej z czasów rajskiego ogrodu. Tam ludzie przechadzali się bez strojów nie ukrywając nic przed Bogiem i przed sobą nawzajem. Z pewnością są takie nagości człowieka, które mogą łączyć się z nagością Maryi wnoszonej do Nieba. Kiedy myślimy o męczeńskiej śmierci świętego Maksymiliana Marii Kolbe podziwiamy jego gesty miłosierdzia wobec bliźnich, a także wierność Bogu do ostatniej chwili. Ojciec Maksymilian przez kilkanaście dni nago wraz innymi więźniami przebywał głodując w celi śmierci i stamtąd odszedł prosto w ramiona Niepokalanej, którą tak bardzo umiłował. Z wielkim szacunkiem myślę o zaufaniu, którym darzą się nawzajem bliscy, którzy usługują w chorobie, troszcząc się o bezradne i bezsilne ciało dotknięte chorobą. Pamiętam, że kiedyś czytałam, że Matka Teresa z Kalkuty mówiła do swoich sióstr, że kiedy troszczą się o chorych, ubogich mają traktować ich ciała z taką delikatnością, troską i szacunkiem, jakby to było ciało Zbawiciela. Maryja, Piękna Pani swoim przejściem do nieba może inspirować nas do tego, by nie przywiązywać nadmiernej uwagi do ciała i całej otoczki materialnej, które mają nam służyć w ziemskim pielgrzymowaniu, bo tylko czystość serca i piękno duszy będą wartością, którą zabierzemy ze sobą w drogę do wieczności. Niedawno byłam na pogrzebie jednego z naszych parafian, w ostatnim pożegnaniu ujęło nas wszystkich świadectwo dzieci zmarłego, które z dumą powiedziały: „Nasz Tata gromadził sobie skarby w Niebie, nie na ziemi”.

… nie śmierć, ale miłość całą Cię zabrała
jeśli miłość jest prawdą, to ciała nie widać

(ks. Jan Twardowski „Wniebowzięcie”)

Marta