Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty!

Homilia księdza biskupa Romualda Kamińskiego wygłoszona 5 grudnia, w dniu udzielenia Sakramentu Bierzmowania młodzieży z parafii Świętej Rodziny na Zaciszu.

Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami. (Mt 5, 3-12)

Sakrament Bierzmowania w zdecydowany sposób ma pomóc w osiągnięciu świętości, czyli upodobnienia się do Pana Jezusa. Jest to naczelne zadanie dla każdego z nas – upodobnić się do Pana Jezusa. Modlimy się: Panie Boże ześlij na nas Ducha Świętego, abyśmy mogli być mocniejsi w naszej wierze i posiedli większą moc miłości, aby to nas doprowadziło do naśladowania Pana Jezusa, abyśmy stawali się podobni do Niego.

Co takiego pięknego jest w Panu Jezusie? Na to pytanie odpowiada 5 rozdział Ewangelii św. Matusza, w którym słyszymy o ośmiu błogosławieństwach, które stanowią filary nauczania Pana Jezusa. Zachęcałbym, żeby jak najczęściej odmawiać te błogosławieństwa w formie modlitwy, by za każdym razem próbować się coraz głębiej w ich treść zanurzać. 

Co Pan Jezus chciał nam przez nie powiedzieć?

Wyobraźmy sobie zarys, kontury człowieka. Pan Jezus wypowiadając błogosławieństwa tak jak znakomity malarz kładł kolory w te kontury. Zaczął: błogosławieni ubodzy w duchu. Ubodzy, czyli jacy? Ubodzy, czyli nie pyszni. Pan Jezus powiedział to w delikatny, poetycki sposób. Błogosławieni ludzie pokorni. Jezus zaczął od pokory jak od antidotum na pychę, która wszystko zrujnowała. Chrystus wypowiadając kolejne błogosławieństwa, jakby za każdym razem kładł nowe elementy zagospodarowując kontury człowieka. I kiedy skończył, to jakby powiedział do nas: Oto jest dzieło doskonałe. Pragnę, aby każdy z Was był utkany z pokory, z cichości, z miłości, z miłosierdzia, z umiejętności budowania relacji pokojowych.

W tych błogosławieństwach Pan Jezus otworzył swoje serce: Takimi Was pragnę widzieć! Ot i cała tajemnica.

Na to upodobnienie się do Pana Jezusa mamy całe życie. Sakrament Bierzmowania zamyka czas dzieciństwa i rozpoczyna dorosły etap życia. Dziecko może sobie trochę poswawolić, bo jego potknięcia biorą na siebie towarzyszący mu dorośli, ale kiedy staje się człowiekiem dorosłym bierze sam za siebie odpowiedzialność. Oczywiście jest to proces, nie dzieje się to z dnia na dzień. Na początku każdy młody człowiek musi rozeznać swoją drogę powołania. Jaki scenariusz Pan Bóg dla mnie przeznaczył? Jak moje życie ma wyglądać? To pytania stawiane na progu dorosłości. Takich pytań przybywa i może pojawić się lęk. Wielu młodych ludzi szczerze odpowiada, że nie może sobie poradzić z nurtującymi pytaniami: Kim jest dla mnie Bóg? Kim jestem? Po co żyję? Czy poradzę sobie? Rozpoczyna się mocowanie ze sobą i otaczającym światem, dlatego wielu młodych ludzi to przeraża. Czy słusznie? Nie! Po trzykroć, NIE! Nie ma się czego bać, ponieważ w tę drogę wyrusza z nami Bóg, jako dobry Ojciec, pełen miłości i miłosierdzia. On nam wszystkim towarzyszy i dzisiaj tym młodym ludziom chce powiedzieć: Przyszliście do mnie, a ja na to pielgrzymowanie i wypełnianie waszego powołania pragnę was umocnić mnogością i potęgą darów Ducha Świętego. Nic większego nie mam, bo dary Ducha Świętego – Osoba Ducha Świętego – to jest wzajemna miłość moja do Syna i miłość Syna. Sakrament Bierzmowania to ubogacenie, które ma przemienić tych młodych ludzi z wątpiących w pełnych mocy wiary. Ze słabych w silnych miłością.

Prosiliście dzisiaj o wiarę w swoim życiu i o miłość. To są dwie warstwy potężnego fundamentu, na którym wszystko się buduje. Wiara jawi się nam jako dziecięce zaufanie Panu Bogu we wszystkim. A ten, któremu oddajemy się z takim zaufaniem odpowiada miłością. Miłość ożywia w nas wszystko to, co jest dobre, piękne i szlachetne. Jest jak słońce, woda i powietrze na raz. Dwa fundamenty naszego życia: wiara i miłość. Dzięki nim jesteśmy w stanie rozwijać się i upodabniać do Pana Jezusa. I tak ma być przez całe życie, które będzie wówczas sensowne i piękne. Nie znaczy to, że Pan Bóg ochroni nas od trudnych chwil i wydarzeń – to będzie, ale wszystko to w żadnym przypadku nie przekroczy naszych możliwości. W jakiejś mierze jesteśmy na łasce innych. Czy jest możliwe funkcjonowanie w zupełnej izolacji? Pomoc dla nas płynie od Boga i ludzi. To się dokonuje bez przerwy. Bez pomocy Bożej nic nie jestem w stanie uczynić czy w pełni zrealizować.

Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty! (Kpł 11, 44)